środa, 22 maja 2013

Początek...

Opowiadania i teksty piosenek. Tym się zajmuję. Jednak ten blog, będzie w całości poświęcony opowiadaniom o apokalipsie zombie. A dokładniej, o oddziale S.R.O.K. czyli Specjalnego Ratunkowego Oddziału Komandosów. Nie jest to lektura wysokich lotów i wielu osobom się nie spodoba, ale każdemu się nie dogodzi. Zatem zacznijmy historię...

1.
"Ciemna i głucha noc. Na niebie widać było wszystkie gwiazdy, a księżyc świecił tak mocno, że rozświetlał całą okolicę parku. Dwóch mężczyzn ubranych w czarne policyjne mundury patrolowało teren parku. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w dłoniach mieli pistolety, a palce zaciśnięte na spuście gotowe do strzału.
- Myślisz, że to się tu pojawi? – spytał pierwszy przestraszony.
- Nie wiem. Skąd mam to kurwa wiedzieć? Boję się tak samo jak ty, ale jakoś nie panikuję. – Odrzucił drugi z wyraźnym niepokojem.
- Dwójka, dwójka, tu zero-zero. Gdzie jesteście? – zabrzmiał głos w krótkofalówce.
- Tu dwójka, doszliśmy do fontann. Cisza i spokój – odparł pierwszy sięgając do urządzenia.
- Wracajcie do nas. Za godzinę wyślemy piąteczkę. Za długo tu siedzi i nic nie robi. – Powiedział nieco żartobliwym tonem głos z krótkofalówki. W oddali było słychać protesty „piątki”.
- Zrozumiałem. Dwójka wraca do bazy, bez odbioru – szczeknął wypuszczając z siebie powietrze policjant. – Kamil, wracamy.
- Piotrek…. Coś się poruszyło w krzakach. Słyszałem wyraźnie – przerwał mu drugi policjant.
- Daj spokój stary, to nie jest śmieszne. Nie nabiorę się na to po raz drugi. Udało ci się wczoraj, ale nie dziś – rzucił Piotrek zrezygnowanym tonem. – Wracamy do bazy.
- Musimy to sprawdzić. Nie żartuję z tego, nie teraz – odparł Kamil pełnym powagi głosem.
Szelest znów się powtórzył. Tym razem obaj policjanci go usłyszeli. Piotrek machnął do Kamila, żeby poszedł to sprawdzić, w tym czasie wyciągając broń przed siebie w geście „osłaniam cię”. Kamil podszedł do krzaków, przełknął głośno ślinę i rozłożył gałęzie na lewo i prawo, z których wyleciało stado ptaków.
- Kurwa, ja pierdole, kurwa!! – krzyknął tracąc równowagę i robiąc fikołka do tyłu. – Nigdy kurwa więcej!!
Policjant wykrzykiwał bluzgi, a jego kolega śmiał się w niebogłosy. Po chwili podszedł do niego, pomógł mu wstać i obaj ruszyli drogą, którą przyszli. Kolejny szelest krzaków.
- Znów szelest. Masz wrażenie, że ktoś nas obserwuje? – spytał się Piotrek.
- W dupie mam te kurwa szelesty i obserwowanie nas! Nie idę już kurwa w tą noc niczego sprawdzać! Żadnych pierdolonych w dupę krzaków ani innego gówna! Idziemy prosto na komendę, jasne?! – wyrzucił z siebie Kamil z furią.
- Dobra, dobra. Jak chcesz. Ale w razie czego idzie na ciebie. – Powiedział Piotrek. Uśmiech malował mu się na twarzy, ale powstrzymał się od śmiechu.
Księżyc dalej świecił najmocniej jak mógł, a na niebie nie było ani jednej chmurki…"

2 komentarze: