poniedziałek, 28 lipca 2014

Początek 11...


Dzisiaj poznacie resztę oddziału Demona oraz nieco przeszłości o rodzinie naszego sierżanta.
Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania :)






Demon znalazł wszystkich tam gdzie się spodziewał, na stołówce. Byli co do jednego, Spark, Kamil, Kate, Juri, Hołek, dwóch mężczyzn o identycznym wyglądzie, standardowa fryzura wojskowa, kwadratowa twarz, szpiczasty nos. Bliźniacy, wyższy Janek, a niższy Tomek. To oni jechali Rosomakiem z miasta.
Trzej pozostali, Szczurek który był dobrze zbudowanym i wysokim brunetem. Kolejny to okularnik średniego wzrostu i przeciętnej budowy, pseudonim Windows. Ostatni jest masywny blondyn, ścięty na standard wojskowy, o urodzie gwiazdy hollywoodzkiej, dlatego nazywany Gwiazdorem. Dziesięć osób, plus on. Razem jedenaście.
Wszedł do środka namiotu nie zauważony. Sroki zsunęły dwa stoły, a Spark przedstawiał reszcie nowego członka. Sierżant gwizdnął, zdobywając tym uwagę zebranych
- Idźcie się ogarnąć. Ze sprzętem i resztą, kryptonim Kobra. Wyruszamy za dwie godziny, punkt druga. – obwieścił Demon po czym odwrócił się i skierował do wyjścia nie czekając na odzew. – Spark znasz moje wymagania. Zanieś to do mojego namiotu – dodał przed wyjściem dowódca.




Namiot medyczny. Wszyscy lekarze ubrani tak samo. Niebieskie kombinezony i czepki oraz białe rękawice i maski. Zapytał się jednego z nich, gdzie może ją znaleźć. Lekarz wskazał mu następne pomieszczenie. Ruszył tam bez zawahania.
Medycy robili wszystko, żeby powstrzymać infekcję. Mężczyzna mijał ludzi wijących się i krzyczących z bólu. Połamane i odcięte kończyny, pęknięte czaszki. Nie robiło to na nim już takiego wrażenia jak kiedyś. Widywał i robił o wiele gorsze rzeczy...
Wszedł do następnego pomieszczenia, oddzielonego zwykłą płachtą. Była sama. Miała na sobie kurtkę, którą dał jej w Rosomaku. Leżała skulona na łóżku. Podszedł i spojrzał na jej twarz. Była taka podobna do matki… Pogłaskał ją po policzku odgarniając włosy… Uderzyła go w rękę. Znajomy gest, „zostaw mnie w spokoju”. Demon podniósł się i skierował do wyjścia.
Wtedy coś w niej pękło. Mężczyzna wydawał się znajomy, ale … Nie wiedziała skąd.
- Stój. – rzuciła siadając. Żołnierz zatrzymał się w pół kroku. – Znam cię. Wydawałeś się znajomy już w drodze powrotnej i jak wysiadłeś z … tego czegoś. Ale nie mogę przypomnieć sobie skąd.
„Ona mnie pamięta...” - zahuczały myśli Demona.
- Powiedziałbym ci, ale mi nie uwierzysz – odparł żołnierz. – Mam zostać czy iść? Bo naprawdę, mam co robić.- dodał chłodno.
- Zostań. Proszę.- szepnęła cicho.
„Kurwa, kurwa, kurwa. Wiedziałem, że tak będzie. Golniszewski też to wiedział, jestem tego kurwa pewny” - dudniły jego myśli kiedy siadał obok niej.
- Masz znajome rysy twarzy... - zaczęła dziewczyna. – Powiedz mi, kim jesteś? Przecież widzę cię po raz pierwszy w życiu.
- Jestem … Znajomym twojej matki. – odparł Demon. – Tak, znajomym.
- Kłamiesz – rzuciła ostro dziewczyna. - Nie mam matki, tylko macochę. To ona mnie wychowała, bo matka zostawiła mojego ojca wiele lat temu, jak byłam jeszcze malutka.
- Dokładnie o niej mówię. – odparł żołnierz patrząc w ziemię. Popatrzyła na niego badawczym spojrzeniem. – Twojego ojca też znam. Ich prawdziwą historię. Dlaczego mieszkasz z macochą, a nie z matką.
- Ale … Skąd? – zdziwiła się dziewczyna.
- Widzisz. - sierżant zwrócił na nią swój wzrok. - Twoja rodzina była dość normalna, wiodła zwyczajne, spokojne życie. Mieli dom, dwójkę dzieci, ale ojciec zadłużył się na ogromną sumę z powodu nieudanego biznesu i rozwiedli się. Ty trafiłaś do ojca, który w tajemnicy miał inny, bardzo prosperujący projekt. – wyrzucił z siebie jednym oddechem Demon.
- Dwójkę dzieci? – spytała zszokowana dziewczyna. – Kim był ten drugi dzieciak?
- Ten drugi dzieciak jest od ciebie starszy o osiem lat – odparł. – Widziałaś go po raz ostatni, gdy miałaś zaledwie kilka lat. Dlatego go nie pamiętasz.
Wróciło do niej wspomnienie. Maja, mały 8 letni brzdąc. Dorwała się do portfela ojca. Obok jej zdjęcia widniało drugie, na którym znajdował się młody mężczyzna. Na pytanie kim jest, odpowiedział, że to jego syn ze starego małżeństwa. Zmarły syn. Przejęła się tym i płakała, jak to małe dziecko. Kilka lat później dowiedziała się o biologicznej matce, ale nie pamiętała o synu ojca…
- Ty… - dziewczynie drżał głos. – … jesteś … moim bratem?
- Tak, dokładnie tak. – odparł Demon. W połowie odpowiedzi dziewczyna rzuciła mu się na szyję i zaczęła szlochać. Przytulił ją mocno do siebie.
- Dlaczego nie powiedziałeś od razu? – spytała z płaczem dziewczyna.
- Gdybym ci powiedział, że jestem twoim bratem, uwierzyłabyś? – Demon starał utrzymać swoją obojętność. „Widziałem gorsze rzeczy…”
- Dlaczego ojciec mnie okłamał? - dziewczyna odsunęła się na bok i otarła łzy.
- Chciał zapomnieć o matce, o mnie. Uznał mnie za bezużytecznego, a ciebie kochał nad życie. Dlatego ciebie zabrał, a mnie zostawił – odparł chłodnie.
- Dlaczego nie skontaktowałeś się ze mną? Nawet nie próbowałeś? – Dziewczyna patrzyła na skamieniałą twarz, kiedy jej była mokra od łez. Makijaż z Dead Walku dawno się rozpłynął, sprawiając że wyglądała gorzej niż zombie...
- Próbowałem. - odparł odwracając wzrok. - W wieku 18 lat trafiłem do wojska. Kiedy skończyłem dwadzieścia dwa, zaciągnąłem się do Srok. Codziennie pisałem do ciebie listy. Po pięciu latach bycia w siłach zbrojnych nie dostałem odpowiedzi, więc odpuściłem – wyrzucił z siebie z nagłym gniewem unosząc głowę i patrząc w przestrzeń przed sobą – Nie dostałem ani jednej odpowiedzi.
- A ja ani jednego listu… - dziewczyna opuściła głowę. Demon pocałował ją w czoło.
- Muszę iść. Niedługo wyruszamy. – szepnął podnosząc się z łóżka.
- Dokąd? – podniosła głowę. Patrzyła na niego zza szklanych oczu.
- Do miasta. Szukać ocalałych. – odparł niewzruszony.
- Tam? Do tych trupów? Żebyś zginął? - znów zaczęły lecieć jej łzy.
- Nie histeryzuj jak matka. Taką mam pracę.
- Nie histeryzuję. – odpowiedziała ocierając oczy, – Poznałam brata, żeby go stracić. Cudnie.

- Wybacz mała, taka praca. Zajrzę do ciebie później. – rzucił Demon odwracając się i wychodząc. Nie czekał na odpowiedź. Jak zawsze …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz