piątek, 25 lipca 2014

Początek 8...



Tym razem lekki wątek miłosny ; ) Zapraszam do czytania i komentowania (:



8.

Demon zabunkrował się w swoim namiocie, odpalił papierosa i włączył radio.
- I'm at war with the world, and they try to pull me into the dark – zagrał Skillet.
Demon zaciągnął się dymem i dołączył do śpiewania.
- I struggle to find my faith, as I'm slipping from your arms. – poszedł w rytm za wokalistą.
Po chwili zakaszlał gwałtownie. Na tyle, że zwalił się na ziemię przyklękając na lewe kolano. Zakrył ręką twarz, zacharczał i splunął na ziemię. Krew. Na ziemi oraz jej metaliczny posmak w ustach. Demon zmielił przekleństwo pod nosem, gdy zobaczył, że ktoś wchodzi do jego namiotu.
Kate. Demon znów burknął pod nosem. „Czemu akurat ona?” – przemknęło mu przez myśl.
- Co jest Kate?
- Co ci się stało? – urwała nagle.
- Nic, zupełnie nic. – odparł podnosząc się z ziemi i wycierając zakrwawioną rękę o szafkę. – Co cię do mnie sprowadza maleńka?
- Mam do ciebie pytanie. Jest głupie, ale muszę ci je zadać. No i muszę ci coś powiedzieć…
- To, że mnie lubisz? – rzucił Demon podnosząc papierosa z ziemi.
- Co?! – warknęła gniewnie kobieta. – Skąd o tym wiesz?
- To widać – odpowiedział jej zaciągając się papierosem. – Poza tym, Spark cię sprzedał. Powiedział mi kilka dni temu.
- A to bydle – szepnęła bardziej do siebie niż do Demona. – Ja to z nim załatwię.
- Spokojnie kochanie. Miałaś do mnie zdaje się jakieś pytanie, zgadza się?
- Tak, ale to … Już nie ważne, pójdę sobie – odparła opuszczając głowę i odwracając się na pięcie. Demon szybko doskoczył do dziewczyny, złapał ją za rękę i odwrócił do siebie. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Ona w jego zieleń, a on w jej błękitne niczym morze.
- Chciałaś mnie o coś zapytać, to pytaj. Następnej okazji możesz nie mieć – powiedział szeptem.
- Czemu ci się nie podobam? Czy jestem za brzydka dla ciebie? Czy … O co chodzi? – spytała po cichu.
Jej oczy zrobiły się szklane. Demon objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Przytulił z całej siły. Był od niej wyższy co najmniej o głowę. Kate położyła głowę na jego klatce piersiowej, wtulając się w niego z całej siły. Łzy poleciały jej po policzku.
- Kochanie, to nie tak, że mi się nie podobasz. – wyszeptał. – Tylko …
- Wiem, jesteś moim przełożonym. Wiem… - przerwała mu brutalnie, wtulając się w niego jeszcze bardziej. Jakby chciała się schować.
- Nie. Kochanie, jestem zarażony – odparł po cichu. Praktycznie niesłyszalnie. Kate odkleiła głowę od jego klatki piersiowej.
- Jak to … Zarażony? Co masz na myśli? – wyraz jej twarzy mówił sam za siebie. - Nie mam pojęcia o czym mówisz...
Demon ją puścił. Wyciągnął kolejnego papierosa, odpalił i usiadł na krześle, oparciem do przodu. Kate otarła ostatnie krople łez siadając na łóżku znajdującym się przed nim. Demon zaciągnął się dymem, strzepał popiół.
- Widzisz Kate, byłem przy pierwszych zarażonych. A raczej, BYŁEM jednym z zarażonych. Tak samo jak Hołek. Wcześnie to wykryliśmy, dlatego wciąż żyjemy – przerwał. Kolejny raz zaciągnął się dymem. – Wiesz jak to cholerstwo się rozprzestrzenia? – Kate pomachała przecząco głową. – Przez narkotyki. Gówno jest w innym gównie. Dlatego ciężko do tego dotrzeć. Gdyby to było jedzenie lub lekarstwo, zostało by zgłoszone po pierwszych atakach i wycofane z rynku. Niestety, zarażonych nie można uleczyć. – Znów strzepał popiół z papierosa, po czym zaciągnął się dymem.
- A to co podałeś chłopakowi? Czy to nie było lekarstwo? – Spytała zaciekawiona Kate. Demon pomachał przecząco głową.
- Nie, to był tylko antywirus. On nie leczy, on neutralizuje. Nie zabija wirusa, tylko neutralizuje jego działanie, czyli pozwala człowiekowi być człowiekiem, a nie tym czymś.
- Jak działa ten … Wirus? – dociekała dziewczyna.
- Wirus dostaje się do krwiobiegu. Dzięki temu może przedostać się do każdej części ciała. Wyłącza czynności życiowe człowieka, pozostawiając tylko podstawy. Dzięki temu, ofiara między innymi porusza się i widzi – zagasił papierosa w popielniczce.
- Ale dlaczego zabija?
- Tego nie wiadomo. To … Coś, nie musi jeść, wytrzyma bez tego wiele lat. Ale jednak zabija. Może to jest jedyny bodziec, na który wirus nie działa, agresja na obcych. Widzą w nas zagrożenie, a w sobie nie. To by wyjaśniało dlaczego nie atakują siebie nawzajem.
- Skąd o tym tyle wiesz? – przerwała mu Kate. – Jesteś naukowcem, czy co?
- Nie, znam odpowiednich ludzi i z nimi pracowałem – uśmiechnął się do niej. – Wracając do antywirusa i mojej osoby. Dzięki mnie powstał Antywirus. Jednak jeśli osoba zarażona otrzyma go zbyt późno, może się zmienić w żywego trupa. Zwykle wirus potrzebuje od dwunastu do dwudziestu czterech godzin. Po tym czasie, człowiek przeżywa śmierć kliniczną i natychmiastowe odrodzenie.
- Kiedy wykryli go u ciebie?
- Po trzech miesiącach – rzucił bez zastanowienia Demon. Oczy Kate powiększyły się ze zdziwienia.
- Czyli jak braliśmy udział w tej akcji z psami, to …
- Nie, wtedy byłem już po antywirusie. Ten wirus, który znajdował się we mnie, nie był aż tak silny. Zdołał zapanować nad zwierzęciem, ale nie nad człowiekiem. To znaczy, nie zdołał zapanować nad człowiekiem tak do końca. – Demon zamyślił się na chwilę. Po czym wznowił monolog. – Tamten odłączał kilka funkcji. Między innymi potrzebę jedzenia. Stąd wiedziałem, że coś jest nie tak. Bo jak wiesz, ja KOCHAM jeść – rzucił do Kate z uśmiechem. Ta odpowiedziała mu tym samym gestem.
- Ale jak przetrwałeś aż 3 miesiące? Zaraz... ile trwała praca nad Antywirusem?
- Kolejne dwa. Czyli byłem pod jego działaniem przez około pół roku. Pomagałem przy pracy nad antywirusem. Namówiłem Hołka na badania, dlatego u niego też to wykryli. Powstał antywirus i heja, koniec moich problemów... Błąd. Wirus był już w stanie zaawansowanym.
- Co masz na myśli?
- Pamiętasz ten okres, kiedy miałem wolne? – spytał Demon wyciągając kolejnego papierosa.
- Tak. Co wszystkich zszokowało, bo nigdy nie brałeś wolnego – odparła Kate bez zbędnego namysłu.
- Nie dziwi mnie to. W tym „wolnym czasie” – wskazał cudzysłów używając rąk – przechodziłem szereg operacji. Nie tylko w ciele, w mózgu też. Elektrowstrząsy i te de. Przywrócili mi wszystkie funkcje życiowe, ale mój stan się pogorszył. Zacząłem mieć napady kaszlu, pluć krwią i inne rzeczy. To co widziałaś, to był tylko przedsmak. Myślisz, że mogłabyś być z kimś takim jak ja?
- Ja nie myślę, ja to wiem. Powiedz mi tylko, dlaczego ty nie chcesz mieć mnie – rzuciła do Demona zakładając nogę na nogę i prostując się na łóżku.
- Tu nie chodzi o to, że nie chce. Wręcz przeciwnie, chcę. Zakochałem się w tobie, kiedy pomagałem ci podczas szkolenia. – Demon zamilknął na chwilę, widząc jak Kate zamyka oczy i wspomina szkolenie. Po chwili zorientowała się, że nie mówi i zaczerwieniła się na policzkach. – Znasz mnie na tyle, że po służbie jestem w porządku, ale w czasie akcji... Uczucia nie istnieją. Musisz liczyć na swoje umiejętności. Nauczyłem się tego …
- Kiedy Bosman zostawił cię na śmierć? – wtrąciła mu. Na szefa mówili Bosman, nie był w marynarce, ale kazał im mówić do siebie „szefie” w każdej sytuacji. Na jednym z przyjęć kiedy jednostka nie żałowała sobie alkoholu, ktoś rzucił to hasło... I tak już zostało.
- Spark stanowczo za dużo gada – odparł Demon zapalając papierosa którym bawił się już jakiś czas. – Ale masz rację. Właśnie wtedy. Jeśli myślisz, że dasz radę ze mną wytrzymać, mogę być twój, ale pamiętaj, że to tylko i wyłącznie na twoją odpowiedzialność – rzucił znów uśmiechając się.
Kate podniosła się z łóżka, podeszła do niego i pocałowała w policzek.
- Spokojnie kochanie, dam sobie radę – odparła puszczając do niego oczko.
Kate odwróciła się na pięcie i miała zamiar odejść, kiedy Demon znów złapał ją za rękę. Położył papierosa w popielniczce, po czym wstał z miejsca i przyciągnął ją do siebie. Znów popatrzyła w jego zielone oczy. Demon nachylił swoje usta nad jej, po czym ją pocałował...

- Ekhem. – przerwał tę chwilę męski głos. „Kto śmie?!” pomyślała Kate. Odwróciła się i popatrzyła na wejście do namiotu, w którym stał żołnierz z blizną.
- Sparki, przyjacielu. W czym mogę ci pomóc? – rzucił Demon uśmiechając się.
- Bosman cię woła. Ma nowe rozkazy. Weź tego policjanta, jeśli chcesz go mieć ze sobą. Jest w namiocie z resztą cywili – odparł żołnierz. W jego oczach była nutka złości i zazdrości.
- Przekaż mu, że już idę. – odpowiedział Demon podnosząc papierosa z popielniczki. – Dalej tu jesteś? - spytał z aktorskim zdumieniem. - Idź już.

Spark zasalutował i wyszedł. Demon przytulił Kate, po czym wyszedł z namiotu…

1 komentarz: