wtorek, 29 lipca 2014

Początek 12...



Dzisiaj kolejny kawałek romansów oraz poznacie plan działania Srok, które już za chwilę wyruszają w akcję...





Demon wszedł do swojego namiotu. Wyjął i odpalił papierosa… Po czym uderzył z całej siły w szafkę zostawiając sporych rozmiarów wgniecenie.
- Kurwa, kurwa, kurwa! – krzyknął na głos.
Płachta na drzwiach zaszeleściła. Sierżant wyciągnął pistolet i skierował w kierunku dźwięku. „Kate. No tak.” Przyszła mu myśl. Dziewczyna stała ze strachem w oczach. Demon zaciągnął się dymem, dopiero teraz poczuł lekki ból w ręce.
- Znasz ją, prawda? – rzuciła nagle. – To jakaś twoja ex, uczucie wróciło mam rację?
- Nic nie rozumiesz…
- Ależ rozumiem. Powiedz, przyznaj się. Starałam się o ciebie przez ostatnie lata, a ty chcesz mnie zostawić dla jakiejś siksy? – wściekłość zastąpiła strach.
- To jest moja siostra… - szepnął. Po raz ostatni zaciągnął się dymem z papierosa i odłożył go do popielniczki.
- Pewnie nawet…- urwała nagle.
„Siostra … Jak mogłam na to nie wpaść?” Zaczęła się czerwienić ze wstydu. W życiu nie czuła się tak żałośnie. „Zaraz zacznie się śmiać” pomyślała. Ku jej zdziwieniu, nic takiego się nie stało. Podszedł i przytulił ją do siebie z całej siły.
- Nie widziałem jej ponad piętnaście lat … Ledwo ją rozpoznałem… - urwał na chwilę. – A ona mnie pamiętała. Jest ode mnie młodsza o osiem lat…
Demon mówił pełnym przejęcia głosem, co było dla Kate całkowitym zaskoczeniem. Odkąd dołączyła do jego oddziału, nie zauważyła aby ich dowódca okazywał jakiekolwiek głębsze uczuć. Żadnych, oprócz gniewu. Znów wróciły wspomnienia ze szkolenia…
Przytulił ją do siebie jeszcze mocniej. Nie mówił nic. A ona z głową w chmurach. Zaczęła marzyć, kolejna fantazja seksualna. Marzyła o nim od czasu szkolenia, zawsze tęskniła i błagała Boga, aby wrócił cały z akcji, dopóki ona nie była z nim, dopóki nie mogła chronić go ze swoją snajperką. A teraz marzy o tym, żeby ją zerżnął. Tu i teraz.
Uścisk zelżał, fantazja się rozproszyła, zniknęła gdzieś w mroku.
Pogłaskał ją po policzku, odgarnął włosy, złapała go za policzek. Zbliżyła swoje usta do jego.
Szelest płachty przerwał tą cudowną chwilę. Demon wyciągnął pistolet z kabury znowu kierując go na wejście. Mierzył idealnie, prosto w głowę. Ale nikt nie wszedł.
„Kto odważył się zniszczyć tą chwilę, niech się teraz pokaże!” krzyczało jej w głowie. Do namiotu wszedł Spark. Wystraszył się wycelowanej broni.
- Kurwa, Demon, pojebało cię?! – rzucił od razu.
- To ty wchodziłeś przed chwilą? – spytał sierżant.
- Nie. To był chyba ktoś z piechociarzy albo glin. Przyszedłem z twoim sprzętem.
- A tak. – odparł opuszczając pistolet. – Połóż na łóżko. Zbierz resztę na odprawę.
Rzucił krótkim „Ta jest”. Po czym wyszedł. Kate popatrzyła w oczy Demona.
- Wiesz, że to on wchodził za pierwszym razem, prawda?
- Wiem. Tylko on nie prosi o pozwolenie na wejście. A wiesz czemu skłamał? – spytał ją sierżant
- Bo jest idiotą? Ewentualnie ma nas za głupich? – odpowiedziała pytaniem.
- Nie. On cię kocha. Dlatego zawsze chciał być twoją „parą” do „dwójki”. Ale ty wybrałaś mnie. Dlatego skłamał, bo nakrył nas już drugi raz. – odparł Demon.
- Ale to już nic nie znaczy. – rzuciła i chciała go pocałować. Zakrył jej usta palcami.
- Nie teraz. Później. Jak wrócimy z tej akcji, zrobimy co tylko będziesz chciała, zgoda? – spytał.
- Zgoda. – odparła. Pocałował ją delikatnie w usta.
- Idź, zaraz odprawa. – szepnął jej do ucha. Ta posłusznie wyszła z namiotu. Demon podszedł do sprzętu, zabrał papierosa z popielniczki, a raczej jego resztki.
Sprawdził stan sprzętu. Dwadzieścia magazynków do M4, dwadzieścia do Beretty, po 5 granatów każdego rodzaju, odłamkowe, dymne i ogłuszające, noktowizor… „Wszystko jest.”. Wziął swoje M4 i wyszedł z namiotu. „Lecimy na odprawę…” poszła szybka myśl…




Namiotu łączności. Byli wszyscy. Żadnych nieproszonych gości, tylko on i jego dobrze znany mu oddział. W namiocie było kilka stołów, wszystkie zajęte przez Sroki, patrzyli na tablicę, na której była mapa miasta. Obok niej znajdowało się biurko, na którym stał laptop.
Demon podszedł do mapy, wszystkie Sroki mierzyły go wzrokiem. Twarze spięte, skupione. „Zaczynaj człowieku” mówiła każda z nich. Demon pogrzebał przy laptopie, włączył nagranie.
- Proszę, niech ktoś nam pomoże. – zabrzmiał kobiecy głos z nagrania. - Jesteśmy uwięzieni w galerii handlowej na Hetmańskiej, drzwi są zablokowane, ale pewnie nie utrzymają i ich długo. Jest nas piątka, jedna osoba ranna, błagam pomóżcie nam. Pip, pip, pip.

- Podobnych nagrań jest więcej. – zaczął sierżant. – Nie będę puszczał wszystkich. Szkoda czasu, a musimy działać. W mieście są jeszcze żywi ludzie. Część jest zainfekowana. Im już nie pomożemy, ale czystym, tak. Pierwsze zgłoszenia pochodziły stąd. – Demon położył palec na okręgu zaznaczającym kilka ulic. – Rejon Antoniuk i Wysoki Stoczek. Tam nas zrzucą. Zapewne wypatrują pomocy, więc jeśli nas zobaczą, dadzą znak. Będziemy przechodzić przez kolejne osiedla i ich ulice, aż dojdziemy do centrum miasta. Stamtąd zabierze nas śmigłowiec i wrócimy tutaj. Później najprawdopodobniej przetransportują nas dalej, w głąb kraju. Naszym celem jest uratowanie jak największej liczby ludności cywilnej. Mam też dla was dobrą i złą wiadomość. - wszystkie Sroki patrzyły na dowódcę ze skupieniem i zaciekawieniem.- Dobra jest taka, że mamy pozwolenie na rozstrzelanie wszystkiego co nie reaguje na podstawowe komendy. Pamiętajcie, strzał w głowę, inaczej marnujemy czas i amunicję. Zła jest taka, że mamy mało antywirusa. Będę mógł go podać maksymalnie połowie oddziału. Tak więc nie dajcie się ugryźć. Zbierzcie swój sprzęt, śmigłowiec będzie gotów za 15 minut. Ruszać się. – Zakończył Demon, po czym popatrzył po wszystkich ze znaną mu minął. To nie będzie łatwa noc...

2 komentarze:

  1. Kajam się za to że nie mogłam skomentować wcześniej, ale mój internet w telefonie 'diabli wzięli' A dopiero parę godzin temu wróciłam do domu.

    Fragmenty coraz bardziej mi się podobają, chodź nieumiejętnie wprowadzasz nagłe zwroty akcji.
    Nie będę nic dalej mówić (a raczej pisać), bo musiałabym streścić cały rozdział i wytknąć każdy błąd. :)

    Jeżeli chodzi o naszą współpracę. Przemyślałam to dogłębnie i stwierdzam, że nie będę miała czasu, aby zbetować te rozdziały. Jadę za tydzień na 2 tygodniowe kolonie, a w roku szkolnym dochodzi mi wiele nowych przedmiotów i zajęcia nadprogramowe (taki los kujona :/)

    Z cieplutkimi pozdrowieniami

    Insa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jednak wróciłaś i jesteś z nami :D

      Robię co mogę, żeby poprawić wszystkie błędy jakie znajdę i z biegiem czasu, idzie mi coraz lepiej ;) Niektóre zdania muszę pisać na nowo, ale to nic nowego :D

      Szkoda, aczkolwiek ciekawe połączenie... Kujon i leń ;)

      Również pozdrawiam, Cornet

      Usuń