piątek, 25 lipca 2014

Początek 7...

7.

Rosomak skręcił w prawo w Mickiewicza, później w lewo w Ciołkowskiego. Demon przesiadł się i objął Majkę, ta położyła mu głowę na kolanach i usnęła. Żołnierz wciąż głaskał ją po policzku. Miejsce obok zajmował nieprzytomny chłopak. Kate siedziała obok Sparka, naprzeciwko Policjantów, a koło nich byli dwie zamaskowane Sroki Wieżyczka pruła nabojami coraz rzadziej.
- Spark, w zasadzie, dlaczego Demon nie lubi dowódcy? – spytała się Kate po cichu.
- Ponoć w jednej akcji, zostawił Demona w środku terenu wroga na pewną śmierć. Ale tego skurwysyna śmierć nie chce. Inaczej dawno by zginął. – Odparł Spark.
- Pucha na koncie, ale i tak nie mam już do czego strzelać– rzucił Hołek schodząc z wieżyczki. – O hej, Kate. Siemasz Spark.
Podnieśli rękę w geście przywitania. Hołek nie był wysoki. Miał góra 170 centymetrów wzrostu. Wyróżniał się długimi włosami poniżej ramion o odcieniu brązu. Trójkątna twarz i błękitne oczy. Zwykły chłopak.
- A wy brzydale moglibyście ściągnąć te maski. U siebie jesteście w końcu. – Wydarł się na dwóch żołnierzy. Po chwili jednak zaskowytał z bólu. Demon uderzył go pięścią w mięsień udowy. – Dobra, dobra. Już będę cicho. Ale naprawdę mogli by zdjąć te maski.
- Nie dostaliśmy konkretnego rozkazu – odparł jeden z żołnierzy.
- Rozkazu? Kurwa. Gdyby Demon kazał wam przywiązać sobie kowadło do nogi i skoczyć do wody, też byście to zrobili? Idioci.. – Kate i Spark zaczęli się śmiać. Nie było w tym nic zabawnego, ale słuchanie Hołka jak krzyczy szeptem jest niezapomnianym wrażeniem. – Tak to jest kurwa jak przychodzą nowi z rezerwy. Kate, nie śmiej się, bo byłaś podobna. – Hołek parsknął śmiechem. Kate tylko się uśmiechnęła i przekazała mu międzynarodowy znak pokoju, pokazując środkowy palec.
- Zamknijcie się. Wszyscy. Wy, nie musicie mieć rozkazu na zdjęcie głupich masek, macie je włożyć kiedy każe, a teraz ściągać je.
Rosomak się zatrzymał. Otworzyły się tylne klapy. Wysiedli wszyscy. Demon wziął Majkę na ręce, Hołek chłopaka, a Kamil pomagał iść Piotrkowi.
Widok, który ukazał się ich oczom był niesamowity. Cztery wieże na rogach, na każdej jeden snajper i CKM. Przy wjeździe dwa CKM’y, a wszystko otoczone ogrodzeniem z metalowej konstrukcji. W środku porozstawiane „domy” z namiotów. Podzielona na szpital polowy, kwatery do spania i wiele innych.
- Prawdziwa baza – rzuciła Kate.
Otworzyły się drzwi Rosomaka, wysiadł kierowca. Mężczyzna w okularach, wyglądający na około 25 lat. Okrągła twarz, krótkie, czarne włosy i czarny kilkutygodniowy zarost.
- Juri, oddaj to tam gdzie trzeba. Spotkamy się w kwaterach. – rzucił Demon.
Juri nie odpowiedział. Zasalutował i znów schował się do pojazdu.
- Dokąd idziemy? – spytał Spark.

- Do lekarza. Muszą zbadać cywilów, was też dla pewności. Nie potrwa to dłużej niż 5 minut. Chodźcie. – rzucił Demon i ruszył nie czekając na jakikolwiek komentarz. Widać ten dzień, też dał mu się we znaki, a jeszcze cała noc przed nimi. Dochodziła dwudziesta trzecia …

2 komentarze: