Ostatnie pogadanki i wchodzimy do helikoptera! Czas wyruszyć w miasto...
Spark opierał się ręką o pustą
beczkę. Palił papierosa nie mogąc się opanować. Cały drżał,
a myśli latały mu po głowie jak szalone.
„ Straciłem ją, kurwa, straciłem
na dobre. Teraz ten skurwiel ma ją dla siebie. Na wyłączność”.
Żołnierz dalej nie mógł uspokoić emocji.
Uderzył z całej siły w nakrycie
beczki. „A niech ją ma. Tą głupią
dziwkę. Zostawiła mnie, jak mogła? Zabije go … I ją też…”.
Podpowiadał zły duch. Dobry został związany i zakneblowany, nie
miał już nic do powiedzenia, decyzja zapadła.
- Zabiję skurwiela i tą kurwę… -
szepnął sam do siebie.
- Mówisz o Demonie i Kate? – rzucił
głos zza jego pleców.
Spark nie przypuszczał, że ktoś może
tam być. Gdy się odwrócił, jego oczom ukazała się dumna
sylwetka Golniszewskiego.
- Witam panie Pułkowniku. – stanął
natychmiast na baczność wyrzucając papierosa na bok.
- Spocznij Spark, spocznij. – jego
głos był spokojny, ale nie używał nazwiska. Żołnierz wiedział,
że to zły znak. – O nich mówiłeś, prawda? – spytał ponownie
wyciągając do niego paczkę. – I nawet nie próbuj mi kłamać.
- Tak. Tak o nich. – odparł biorąc
i odpalając papierosa.
- Wiesz, to świetnie się składa.
Próbowałem to zrobić kilka razy, ale on wraca niczym zaraza. Jak
karaluch. – rzucił gniewnie Pułkownik. – Był nieśmiertelny,
aż do teraz... - Golniszewski zawiesił na chwilę głos i spojrzał
w ciemne niebo.
- Co ma pan na myśli?
- Pomożesz mi go zabić. - odparł
kierując wzrok na swojego podwładnego. - Sam nie da rady z tymi
trupami. Zwłaszcza, jak będzie miał na karku swoją kochaną Kate.
- No nie wiem, ostatnim razem gdy go
pan zostawił na śmierć rozbił w pył siły wroga i wrócił do
bazy. – Spark zaciągnął się dymem patrząc na Bosmana z
niepewną miną. – Jak mam to zrobić?
- Nie wiem. Wymyśl coś, nie jesteś
głupi. Problem z bronią, przypadkowy strzał, zły rzut granatem,
cokolwiek. Dasz sobie radę. - Golniszewski klepną go w ramię. -
Demon jest dla mnie priorytetem. Resztę sam wybierz. Zanim odlecicie
ze SL, masz się upewnić, że będzie martwy, jasne? – Pułkownik
zmierzy go wzrokiem.
- Tak jest. – odparł Spark salutując
i stając na baczność.
- Odmaszerować. – rzucił Pułkownik.
Żołnierz posłusznie wykonał polecenie i poszedł zebrać swój
sprzęt.
„ Chory drań.” - przeszło przez
myśl ich obu...
Śmigłowiec był gotowy do startu.
Wystarczyło go odpalić i wznieść się w górę. Przed tylnym
wejściem do helikoptera dumnie prężył się szereg postaci. Szare
bluzki i bojówki w kamuflażu miejskim, oraz czarne kamizelki
taktyczne. Nieliczni w hełmach. Przed nimi stał ich dowódca.
Jednak nie byli w komplecie. Postaci było tylko dziewięć. Demon
stał i czekał, a krew w nim się gotowała.
„ Jednego nie ma, kogo, kurwa, tym
razem?!” – niemiłosiernie huczała myśl w jego głowie.
- Meldować się po kolei, będę
wiedział kogo mam opierdolić! – wrzasną z gniewiem.
- Gwiazdor obecny! – rzuciła
pierwsza postać.
- Windows obecny! – krzyknęła
kolejna.
- Kate obecna!
- Kamil obecny!
- Szczurek obecny!
- Tommy obecny!
- Janek obecny!
- Hołek obecny jak zawsze!
- Juri tak samo!
Meldunki umilkły.
„ Jednego dalej brakuję. Kogo?
Sparka, jak zawsze. Kurwa, niech ja go…” sierżant nie dokończył
myśli. Zguba szybko dołączyła do reszty w szeregu.
- Spark obecny! – rzucił natychmiast
po zajęciu swojego miejsca.
- Ładować się do śmigłowca, już,
już, już! – krzyknął dowódca przechodząc na bok śmigłowca,
gdzie pokazał pilotowi kciuk uniesiony do góry, a ten włączył
silniki.
Ostatnia Sroka wskoczyła do śmigłowca,
a za nią Demon. Zatrzymał się z jedną nogą na pokładzie.
Usłyszał czyjeś wołanie. Odwrócił się w kierunku namiotów. W
jego stronę biegła znajoma postać.
„Majka. No tak…”
Dziewczyna rzuciła mu się na szyję.
Przytulił ją mocno do siebie. Warkot wirników zagłuszał niemalże wszystko.
- PROSZĘ O JEDNO! –
krzyknęła do brata. – OBIECAJ MI, ŻE WRÓCISZ CAŁY I ZDROWY!
OBIECAJ!
- OBIECUJĘ! – ryknął Demon.
Przycisnął ją do siebie ostatni raz, po czym puścił i wskoczył
do śmigłowca. Pokazał kciuk uniesiony do góry, najpierw do
pilota, później do siostry. Helikopter zaczął się wznosić ku
górze.
- I ty z nim jesteś? – rzucił Spark
do Kate. – Przytula się do jakiejś siksy na twoich oczach, a ty
nie reagujesz?
- To jego siostra. – odparła kobieta
z uśmiechem. – Więc nie mam się co martwić o tą siksę. –
dodała z mocą. Spark nie odpowiedział. Spuścił głowę i zaczął
sprawdzać wyposażenie.
Demon odwrócił się i przeleciał
wzrokiem po swoim oddziale.
„Dziesięć osób, plus on.
Jedenaście.” – rzucił w myślach. „Przekonajmy się czy uda
się wrócić chociaż połowie...”
Przeszedł środkiem do pilotów,
mijając po drodze wszystkich członków oddziału. Juri gładzący
swoje M21, Hołek z M16, Kamil z G36, Szczurek i Gwiazdor, obaj RPD,
Kate z M21, Spark M16, Windows z Shotgunem Benelli M3i, na końcu
Tommy G36 i Janek również z Shotgunem Benelli.
Kryptonim Kobra.
Większy zapas amunicji, a w wypadku końca, partner może udostępnić
swoją.
Demon stał przed kabiną pilotów ze
swoim M4A1 SOPMOD, celownik M68 CCO z nakładką noktowizyjną.
Obserwował trasę i to co dzieje się na dole. Przeczuwał
nadchodzące piekło…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz