środa, 30 lipca 2014

Początek 13...



Ostatnie pogadanki i wchodzimy do helikoptera! Czas wyruszyć w miasto...





Spark opierał się ręką o pustą beczkę. Palił papierosa nie mogąc się opanować. Cały drżał, a myśli latały mu po głowie jak szalone.
„ Straciłem ją, kurwa, straciłem na dobre. Teraz ten skurwiel ma ją dla siebie. Na wyłączność”. Żołnierz dalej nie mógł uspokoić emocji.
Uderzył z całej siły w nakrycie beczki. „A niech ją ma. Tą głupią dziwkę. Zostawiła mnie, jak mogła? Zabije go … I ją też…”. Podpowiadał zły duch. Dobry został związany i zakneblowany, nie miał już nic do powiedzenia, decyzja zapadła.
- Zabiję skurwiela i tą kurwę… - szepnął sam do siebie.
- Mówisz o Demonie i Kate? – rzucił głos zza jego pleców.
Spark nie przypuszczał, że ktoś może tam być. Gdy się odwrócił, jego oczom ukazała się dumna sylwetka Golniszewskiego.
- Witam panie Pułkowniku. – stanął natychmiast na baczność wyrzucając papierosa na bok.
- Spocznij Spark, spocznij. – jego głos był spokojny, ale nie używał nazwiska. Żołnierz wiedział, że to zły znak. – O nich mówiłeś, prawda? – spytał ponownie wyciągając do niego paczkę. – I nawet nie próbuj mi kłamać.
- Tak. Tak o nich. – odparł biorąc i odpalając papierosa.
- Wiesz, to świetnie się składa. Próbowałem to zrobić kilka razy, ale on wraca niczym zaraza. Jak karaluch. – rzucił gniewnie Pułkownik. – Był nieśmiertelny, aż do teraz... - Golniszewski zawiesił na chwilę głos i spojrzał w ciemne niebo.
- Co ma pan na myśli?
- Pomożesz mi go zabić. - odparł kierując wzrok na swojego podwładnego. - Sam nie da rady z tymi trupami. Zwłaszcza, jak będzie miał na karku swoją kochaną Kate.
- No nie wiem, ostatnim razem gdy go pan zostawił na śmierć rozbił w pył siły wroga i wrócił do bazy. – Spark zaciągnął się dymem patrząc na Bosmana z niepewną miną. – Jak mam to zrobić?
- Nie wiem. Wymyśl coś, nie jesteś głupi. Problem z bronią, przypadkowy strzał, zły rzut granatem, cokolwiek. Dasz sobie radę. - Golniszewski klepną go w ramię. - Demon jest dla mnie priorytetem. Resztę sam wybierz. Zanim odlecicie ze SL, masz się upewnić, że będzie martwy, jasne? – Pułkownik zmierzy go wzrokiem.
- Tak jest. – odparł Spark salutując i stając na baczność.
- Odmaszerować. – rzucił Pułkownik. Żołnierz posłusznie wykonał polecenie i poszedł zebrać swój sprzęt.
„ Chory drań.” - przeszło przez myśl ich obu...




Śmigłowiec był gotowy do startu. Wystarczyło go odpalić i wznieść się w górę. Przed tylnym wejściem do helikoptera dumnie prężył się szereg postaci. Szare bluzki i bojówki w kamuflażu miejskim, oraz czarne kamizelki taktyczne. Nieliczni w hełmach. Przed nimi stał ich dowódca. Jednak nie byli w komplecie. Postaci było tylko dziewięć. Demon stał i czekał, a krew w nim się gotowała.
„ Jednego nie ma, kogo, kurwa, tym razem?!” – niemiłosiernie huczała myśl w jego głowie.
- Meldować się po kolei, będę wiedział kogo mam opierdolić! – wrzasną z gniewiem.
- Gwiazdor obecny! – rzuciła pierwsza postać.
- Windows obecny! – krzyknęła kolejna.
- Kate obecna!
- Kamil obecny!
- Szczurek obecny!
- Tommy obecny!
- Janek obecny!
- Hołek obecny jak zawsze!
- Juri tak samo!
Meldunki umilkły.
„ Jednego dalej brakuję. Kogo? Sparka, jak zawsze. Kurwa, niech ja go…” sierżant nie dokończył myśli. Zguba szybko dołączyła do reszty w szeregu.
- Spark obecny! – rzucił natychmiast po zajęciu swojego miejsca.
- Ładować się do śmigłowca, już, już, już! – krzyknął dowódca przechodząc na bok śmigłowca, gdzie pokazał pilotowi kciuk uniesiony do góry, a ten włączył silniki.
Ostatnia Sroka wskoczyła do śmigłowca, a za nią Demon. Zatrzymał się z jedną nogą na pokładzie. Usłyszał czyjeś wołanie. Odwrócił się w kierunku namiotów. W jego stronę biegła znajoma postać.
„Majka. No tak…”
Dziewczyna rzuciła mu się na szyję. Przytulił ją mocno do siebie. Warkot wirników zagłuszał niemalże wszystko.
- PROSZĘ O JEDNO! – krzyknęła do brata. – OBIECAJ MI, ŻE WRÓCISZ CAŁY I ZDROWY! OBIECAJ!
- OBIECUJĘ! – ryknął Demon. Przycisnął ją do siebie ostatni raz, po czym puścił i wskoczył do śmigłowca. Pokazał kciuk uniesiony do góry, najpierw do pilota, później do siostry. Helikopter zaczął się wznosić ku górze.
- I ty z nim jesteś? – rzucił Spark do Kate. – Przytula się do jakiejś siksy na twoich oczach, a ty nie reagujesz?
- To jego siostra. – odparła kobieta z uśmiechem. – Więc nie mam się co martwić o tą siksę. – dodała z mocą. Spark nie odpowiedział. Spuścił głowę i zaczął sprawdzać wyposażenie.
Demon odwrócił się i przeleciał wzrokiem po swoim oddziale.
„Dziesięć osób, plus on. Jedenaście.” – rzucił w myślach. „Przekonajmy się czy uda się wrócić chociaż połowie...”
Przeszedł środkiem do pilotów, mijając po drodze wszystkich członków oddziału. Juri gładzący swoje M21, Hołek z M16, Kamil z G36, Szczurek i Gwiazdor, obaj RPD, Kate z M21, Spark M16, Windows z Shotgunem Benelli M3i, na końcu Tommy G36 i Janek również z Shotgunem Benelli. 
Kryptonim Kobra. Większy zapas amunicji, a w wypadku końca, partner może udostępnić swoją.

Demon stał przed kabiną pilotów ze swoim M4A1 SOPMOD, celownik M68 CCO z nakładką noktowizyjną. Obserwował trasę i to co dzieje się na dole. Przeczuwał nadchodzące piekło…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz