piątek, 1 sierpnia 2014

Witamy w piekle 1...


Teraz nieco krócej, czyli sam moment lądowania Srok. Wieczorem będzie główny fragment ; ) Serdecznie zapraszam ; )




Śmigłowiec latał w kółko. Pilot szukał dogodnego miejsca, jednak jednak wszędzie panoszyły się trupy, co uniemożliwiało posadzenie maszyny. Demon powoli zaczynał tracić cierpliwość. Znał tą okolicę, prawie jak własną kieszeń...
Pilot kręcił maszyną w te i z powrotem, bez skutku. Sierżant wskazał mu plac szkoły.
- Nie mogę tam wylądować. Za dużo ich. – odparł pilot.
- Zejdź trochę niżej, zajmę się tym! – rzucił dowódca.
- Chyba nie zamierzasz wyskoczyć z helikoptera i ich rozstrzelać, prawda? – pytanie było niepotrzebne. Decyzja zapadła.
- Po prostu z wykonaj rozkaz. – oznajmił Demon. – Hołek, idziesz ze mną?
- Ja mam nie iść? Dawaj, dawaj. – odpowiedział żołnierz, po czym przeszli do tylnej rampy, którą zaczęli powoli otwierać.
- Kamil, - rzucił sierżant spoglądając na pierwszą osobę przy wyjściu. - Osłaniasz nas ze śmigłowca, jasne?
- Ta jest. – odparł policjant bez zastanowienia. „Zamierzają wyskoczyć? Oni są chyba pojebani. W co ja się wpakowałem…” w jego głowie zaczęła krążyć nutka wątpliwości.
Rampa została opuszczona, śmigłowiec zniżył się do wysokości kilku metrów.
„Zaczynamy bal”.
Hołek i Demon wyskoczyli ze śmigłowca. Uderzenie z ziemią zamortyzowali kucnięciem i przyklękiem na jedno kolano. Automatycznie „skleili” się swoimi plecami, po czym wyciągnęli pistolety. Jeden skierowany przed siebie, drugi w lewo. Z góry wyglądali jak znak plusa.
Otworzyli ogień. Celny. Jeden strzał, jeden trup. Kiedy skończyła im się amunicja w pistoletach rzucili je na ziemię i sięgnęli po broń główną. Bach, bach, padają kolejne trupy. W mgnieniu oka plac zrobił się pusty. Demon i Hołek podnieśli pistolety, przeładowali i schowali do kabur, po czym przeładowali broń główną.
- Wielki Ptak, możesz lądować, teren czysty. Odbiór. – rzucił sierżant przez radio.
- Zrozumiałem. Wielki Ptak podchodzi do lądowania. – odparł pilot po czym zaczął schodzić maszyną coraz niżej, aż w końcu posadził ją na ziemi.
Z helikoptera wybiegło dziewięć postaci. Ustawili się za Demona i Hołka tworząc dwa rzędy.
- Delta Brawo, tu Wielki Ptak. Wracamy do bazy. Kiedy wykonacie zadanie, skontaktujcie się w której SL się spotkamy. Odbiór. – zacharczało radio sierżanta.
- Zrozumiałem, Delta Brawo bez odbioru. – odpowiedział dowódca. Klepnął Hołka w ramię po czym odwrócili się do oddziału. – Meldować się.
- Kate jest.
- Kamil jest.
- Spark jest.
- Tommy i Janek obecni.
- Juri obecny.
- Gwiazdor i Windows też.
- Szczurek jest.
- Świetnie. Słuchajcie, najpierw pójdziemy do tamtego kościoła. – sierżant wskazał ręką kościół, którego kontury był zarysowane w mroku. – Jeśli nikogo tam nie będzie, kierujemy się między bloki. Jeden ze śmigłowców wciąż lata i nawołuje przez radio ocalałych. Idziemy w zwartym szyku, ja po środku, po mojej lewej i prawej po pięciu. Metr góra dwa odstępu. Obserwujcie otoczenie i uważajcie na moje znaki, jasne?
- Ta jest. – rzucili wszyscy.
- Idziemy ulicą, nie cmentarzem. Pewnie już powstawali z grobów. – rzucił krótko wyciągając i odpalając papierosa. Reszta ustawiła się formacją za nim.
Pierwszą dwójkę tworzyli Juri z Hołkiem, za nimi Szczurek ze Sparkiem, Kate z Gwiazdorem, Kamil z Windowsem i na końcu Tommy z Jankiem. Skierowali się do płotu. Demon wspiął się po nim i przeskoczył na drugą stronę. Rozejrzał się, czysto, machnął ręką do pozostałych. Zaczęli przechodzić po kolei. Znajdowali się na Konstytucji 3 Maja. Ruszyli nią w górę, do miejsca gdzie znajdował się kościół. Po drodze mijali zniszczone samochody, niektóre jeszcze się paliły.
- Ehhhh... Gdzieś tam mieszka moja była. – rzucił Spark spoglądając na bloki po prawej stronie ulicy.
- To masz szczęście. – odparł Hołek. – Bo zmierzamy w tamtą stronę, więc może ją spotkasz żywą... albo tak nie do końca.
- Bardzo kurwa śmieszne. – oburzył się Spark.

Na drodze nie było ani jednej żywej duszy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz