Nie ma się co długo rozpisywać, powoli zbliżamy się do końca naszej opowieści...
A może jednak nie?
Zapraszam ;)
Szybko przeszli przez most. Pod nim
znajdowały się perony, które zazwyczaj były zapełnione, teraz
jednak świeciły pustkami. Zbiegli na dół po schodach i zatrzymali
się przy wejściu do Dworca PKS. Droga była wyjątkowo spokojna.
Przywarli do ścian budynku.
„Zginą tutaj. Wszyscy…” –
powtarzał w myślach Dean. Wciąż miał przed sobą twarz
umierającego Janka…
- Demon, co robimy? – spytał Spark.
Sierżant się ocknął.
- Wchodzimy do środka. - spojrzał na
twarz żołnierza - Ja z Hołkiem. Ty z Gwiazdor za nami, ale
zostajecie przy wejściu. Osłaniacie nasze tyły. Reszta zostaje
tutaj. – odpowiedział dowódca.
- Ta jest. – rzucili wszyscy.
Demon otworzył drzwi i wszedł do
środka, za nim Hołek. Ten dworzec był niczym wielka hala, bardziej
przypominał, brzydki i surowy w wyglądzie, rynek. Na środku przy
ławkach dla oczekujących, stała masa budek z różnymi rzeczami na
sprzedaż. Od jedzenia, po zabawki. W południowej części były
kasy, północnej schody na dół do łazienek i w górę do jeszcze
większej ilości sklepów. Po zachodniej stronie wyjście na
przystanki, a wschodniej wejście główne, przy którym były Sroki.
Żołnierze przykucnęli zaraz za
drzwiami i rozejrzeli się dookoła. Czysto. Dean machnął ręką do
Sparka. Ten wszedł razem z Gwiazdorem. Demon z Hołkiem powoli
poruszali się do przodu. Cisza i spokój. To zawsze jest powód do
ostrożności.
- On się wykończy. – rzuciła nagle
ruda dziewczyna odpalając papierosa. – Nie wytrzyma psychicznie. –
dopowiedziała wypuszczając dym.
- O kim mówisz? – przerwała jej
Kate.
- O Jamesie oczywiście. Wróć, Demonie. – dodała z niesmacznym uśmiechem, po czym zaciągnęła
się dymem.
- O co konkretnie chodzi? – zaczęła
dopytywać Kate.
- Ma dwadzieścia sześć lat, a
widział więcej trupów niż my wszyscy razem wzięci. W dodatku
teraz patrzył na śmierć kolejnych dwóch podwładnych.
Przetrwalibyście to jako dowódca oddziału? – dziewczyna
popatrzyła po reszcie Srok. Wszyscy opuścili głowy w dół. –
Tak myślałam.
- Jest w Srokach od prawie ośmiu lat.
A oddziałem dowodzi od czterech. Z jego pierwszego oddziału ocalał
tylko … - zaciął się na chwilę Kamil. – Windows?
- Jestem z nim od trzech lat.
- Kate?
- Półtorej.
- A Spark? – dopytywał dalej były
policjant.
- Z tego co wiem – wtrąciła Kate. –
około trzech.
- Hołek?
- Od początku szkolenia. Ale znali się
jeszcze wcześniej. – odpowiedział Windows.
- Z tego co ja pamiętam, to znają się
od trzynastego roku życia. – Magda niemalże weszła w słowo
żołnierzowi.
- Czyli znają się drugie tyle.. Ja
pierdole. – wyrzucił z siebie zszokowany Kamil.
- Od początku przejęcia, oddziału
jest z nimi Juri. – wymamrotał do tej pory milczący Szczurek.
- A ty? – spytała Magda.
- Trzy z kawałkiem. Wzięli mnie z
zapasów. On … Zawsze mnie intrygował. – ciągnął Szczurek. –
Ukraina, Szczecin, Warszawa … Stracił tam w chuj ludzi. A dalej
się trzyma. Sam też uciekł śmierci trzy razy. - żołnierz
zawiesił na chwilę głos. - Przynajmniej z tego co wiem. A ile było
naprawdę? Dwukrotnie spisany na śmierć…
- Dlaczego? – spytał z
zaciekawieniem Kamil.
- W jednej z akcji w Warszawie, w
stacji metra, łapanie terrorysty z bombą i tak dalej. Było o tym
głośno w całej Polsce. – odparł Szczurek.
- Stacja się zawaliła, ale co w
związku z tym? – rzuciła Magda.
- Do środka weszło piętnaście osób.
Siedem zginęło w środku, dwie w szpitalu, a trzy ledwo przeżyły
operację. - żołnierz zerknął na wejście do dworca. - W tym
Spark, stąd ta blizna na twarzy. Tylko on wrócił do służby…
- Ale jaki to ma związek z Demonem i
spisaniem go na śmierć? – dopytywał Kamil.
- Demon, Hołek i Juri wyszli bez
szwanku. Tam na dole, zginęła kobieta. Była zaręczona z
Golniszewskim. Ten za jej śmierć obarczył Deana. - Szczurek
przeleciał wzrokiem po wszystkich zebranych. - I jeden Bóg wie,
ile razy zostawił go na pewną śmierć. Więc możliwe, że nam
szef zaczyna bzikować.
- O kurwa. – rzuciła Magda razem z
Kamilem. Kate nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa.
- Ale skończmy to. Nie ładnie jest
mówić o kimś, kogo nie ma z nami. – rzucił Szczurek i odwrócił
się od towarzystwa oznajmiając jedno, koniec tematu.
Demon z Hołkiem przemieszczali się
niepostrzeżenie od stoiska do stoiska. Niczym cienie. Spark i
Gwiazdor ledwie ich widzieli. Wszędzie panował półmrok.
- Myślisz, że ktoś tu jest? –
spytał Hołek, ledwo dosłyszalnym szeptem.
- Mam nadzieję, że nie. Ale jeśli
kogoś zostawimy, to Golniszewski znów dobierze się nam do dupy. –
odparł Demon. – A wiem, że ten skurwiel i tak coś szykuje.
- Okaże się. – szepnął
przyjaciel. – Ruch na dziewiątej.
Natychmiast się zatrzymali i
skierowali lufy w wyznaczonym kierunku. Postać wolno chodziła przy
kasach.
- Zombie. – rzucił Demon.
- Bankowo. – odparł Hołek. –
Słyszysz to?
Żołnierze wsłuchali się w ciszę.
Przerwały ją głuche jęki, które brzmiały jak jedna całość..
niczym melodia.
- O kurwa.
- Pieśń Umarłych. - Dean spojrzał
ze strachem na przyjaciela. - Musimy się po cichu wycofać, inaczej
już po nas.
- Co z tym przy kasach? spytał Hołek.
- Olej go. Musimy dotrzeć żywi do SL.
– odparł sierżant po czym odwrócił się i powoli zaczął cofać
do wyjścia.
- Wracają. – rzucił Spark.
- Gdzie? Ledwie ich widzę.. – oparł
Gwiazdor. – Ale czemu sami i tak szybko?
- Nie wiem. Spytaj ich. – sypnął
bezmyślnie Spark.
- Poczekam, aż tu przyjdą. –
odpowiedział Gwiazdor po czym przykleił się do celownika.
Nie minęło dziesięć sekund, a Demon
z Hołkiem już przy nich byli.
- Co tak cicho? – spytał Gwiazdor.
- Jeśli chcesz, aby zwaliła ci się
na głowę wataha umarłych, to strzel w którą chcesz stronę. –
rzucił Dean. – Ale sam ich wszystkich zabijasz.
- Nie, dzięki.. – odparł
wystraszony żołnierz. Całą czwórką skierowali się do wyjścia.
Wzrok i lufy wszystkich skierował się
na drzwi.
- Co tak cicho? – spytał Windows.
- Następna osoba, która zada jakieś
głupie pytanie będziesz szukać swojego mózgu na ścianie. –
syknął ze złością sierżant. – Na dworcu jest w cholerę
zombie, jeśli ktoś chce z nimi walczyć, to nie przeszkadzam.
Reszta za mną.
Demon ruszył przed siebie w stronę
miasta. Nie wydał żadnej komendy, jednak cały oddział posłusznie
poszedł za nim…
Ten rozdział jest naprawdę dobry ^.^
OdpowiedzUsuńLubię twój styl pisania i postacie, które wymyślasz.
I w końcu dowiedziałam się dlaczego Gloniszewski chce zabić Demona. Głupek.
Mówisz że zbliżamy się do końca historii? Ale dlaczego? Lubię czytać twojego bloga. Choć wchodzę tu nieregularnie >.<.
Weny życzę. :)
Silence