środa, 20 sierpnia 2014

Witamy w piekle... #10



Nie ma się co długo rozpisywać, powoli zbliżamy się do końca naszej opowieści...

A może jednak nie?
Zapraszam ;)




Szybko przeszli przez most. Pod nim znajdowały się perony, które zazwyczaj były zapełnione, teraz jednak świeciły pustkami. Zbiegli na dół po schodach i zatrzymali się przy wejściu do Dworca PKS. Droga była wyjątkowo spokojna. Przywarli do ścian budynku.
„Zginą tutaj. Wszyscy…” – powtarzał w myślach Dean. Wciąż miał przed sobą twarz umierającego Janka…
- Demon, co robimy? – spytał Spark. Sierżant się ocknął.
- Wchodzimy do środka. - spojrzał na twarz żołnierza - Ja z Hołkiem. Ty z Gwiazdor za nami, ale zostajecie przy wejściu. Osłaniacie nasze tyły. Reszta zostaje tutaj. – odpowiedział dowódca.
- Ta jest. – rzucili wszyscy.
Demon otworzył drzwi i wszedł do środka, za nim Hołek. Ten dworzec był niczym wielka hala, bardziej przypominał, brzydki i surowy w wyglądzie, rynek. Na środku przy ławkach dla oczekujących, stała masa budek z różnymi rzeczami na sprzedaż. Od jedzenia, po zabawki. W południowej części były kasy, północnej schody na dół do łazienek i w górę do jeszcze większej ilości sklepów. Po zachodniej stronie wyjście na przystanki, a wschodniej wejście główne, przy którym były Sroki.
Żołnierze przykucnęli zaraz za drzwiami i rozejrzeli się dookoła. Czysto. Dean machnął ręką do Sparka. Ten wszedł razem z Gwiazdorem. Demon z Hołkiem powoli poruszali się do przodu. Cisza i spokój. To zawsze jest powód do ostrożności.


- On się wykończy. – rzuciła nagle ruda dziewczyna odpalając papierosa. – Nie wytrzyma psychicznie. – dopowiedziała wypuszczając dym.
- O kim mówisz? – przerwała jej Kate.
- O Jamesie oczywiście. Wróć, Demonie. – dodała z niesmacznym uśmiechem, po czym zaciągnęła się dymem.
- O co konkretnie chodzi? – zaczęła dopytywać Kate.
- Ma dwadzieścia sześć lat, a widział więcej trupów niż my wszyscy razem wzięci. W dodatku teraz patrzył na śmierć kolejnych dwóch podwładnych. Przetrwalibyście to jako dowódca oddziału? – dziewczyna popatrzyła po reszcie Srok. Wszyscy opuścili głowy w dół. – Tak myślałam.
- Jest w Srokach od prawie ośmiu lat. A oddziałem dowodzi od czterech. Z jego pierwszego oddziału ocalał tylko … - zaciął się na chwilę Kamil. – Windows?
- Jestem z nim od trzech lat.
- Kate?
- Półtorej.
- A Spark? – dopytywał dalej były policjant.
- Z tego co wiem – wtrąciła Kate. – około trzech.
- Hołek?
- Od początku szkolenia. Ale znali się jeszcze wcześniej. – odpowiedział Windows.
- Z tego co ja pamiętam, to znają się od trzynastego roku życia. – Magda niemalże weszła w słowo żołnierzowi.
- Czyli znają się drugie tyle.. Ja pierdole. – wyrzucił z siebie zszokowany Kamil.
- Od początku przejęcia, oddziału jest z nimi Juri. – wymamrotał do tej pory milczący Szczurek.
- A ty? – spytała Magda.
- Trzy z kawałkiem. Wzięli mnie z zapasów. On … Zawsze mnie intrygował. – ciągnął Szczurek. – Ukraina, Szczecin, Warszawa … Stracił tam w chuj ludzi. A dalej się trzyma. Sam też uciekł śmierci trzy razy. - żołnierz zawiesił na chwilę głos. - Przynajmniej z tego co wiem. A ile było naprawdę? Dwukrotnie spisany na śmierć…
- Dlaczego? – spytał z zaciekawieniem Kamil.
- W jednej z akcji w Warszawie, w stacji metra, łapanie terrorysty z bombą i tak dalej. Było o tym głośno w całej Polsce. – odparł Szczurek.
- Stacja się zawaliła, ale co w związku z tym? – rzuciła Magda.
- Do środka weszło piętnaście osób. Siedem zginęło w środku, dwie w szpitalu, a trzy ledwo przeżyły operację. - żołnierz zerknął na wejście do dworca. - W tym Spark, stąd ta blizna na twarzy. Tylko on wrócił do służby…
- Ale jaki to ma związek z Demonem i spisaniem go na śmierć? – dopytywał Kamil.
- Demon, Hołek i Juri wyszli bez szwanku. Tam na dole, zginęła kobieta. Była zaręczona z Golniszewskim. Ten za jej śmierć obarczył Deana. - Szczurek przeleciał wzrokiem po wszystkich zebranych. - I jeden Bóg wie, ile razy zostawił go na pewną śmierć. Więc możliwe, że nam szef zaczyna bzikować.
- O kurwa. – rzuciła Magda razem z Kamilem. Kate nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa.
- Ale skończmy to. Nie ładnie jest mówić o kimś, kogo nie ma z nami. – rzucił Szczurek i odwrócił się od towarzystwa oznajmiając jedno, koniec tematu.


Demon z Hołkiem przemieszczali się niepostrzeżenie od stoiska do stoiska. Niczym cienie. Spark i Gwiazdor ledwie ich widzieli. Wszędzie panował półmrok.
- Myślisz, że ktoś tu jest? – spytał Hołek, ledwo dosłyszalnym szeptem.
- Mam nadzieję, że nie. Ale jeśli kogoś zostawimy, to Golniszewski znów dobierze się nam do dupy. – odparł Demon. – A wiem, że ten skurwiel i tak coś szykuje.
- Okaże się. – szepnął przyjaciel. – Ruch na dziewiątej.
Natychmiast się zatrzymali i skierowali lufy w wyznaczonym kierunku. Postać wolno chodziła przy kasach.
- Zombie. – rzucił Demon.
- Bankowo. – odparł Hołek. – Słyszysz to?
Żołnierze wsłuchali się w ciszę. Przerwały ją głuche jęki, które brzmiały jak jedna całość.. niczym melodia.
- O kurwa.
- Pieśń Umarłych. - Dean spojrzał ze strachem na przyjaciela. - Musimy się po cichu wycofać, inaczej już po nas.
- Co z tym przy kasach? spytał Hołek.
- Olej go. Musimy dotrzeć żywi do SL. – odparł sierżant po czym odwrócił się i powoli zaczął cofać do wyjścia.

- Wracają. – rzucił Spark.
- Gdzie? Ledwie ich widzę.. – oparł Gwiazdor. – Ale czemu sami i tak szybko?
- Nie wiem. Spytaj ich. – sypnął bezmyślnie Spark.
- Poczekam, aż tu przyjdą. – odpowiedział Gwiazdor po czym przykleił się do celownika.
Nie minęło dziesięć sekund, a Demon z Hołkiem już przy nich byli.
- Co tak cicho? – spytał Gwiazdor.
- Jeśli chcesz, aby zwaliła ci się na głowę wataha umarłych, to strzel w którą chcesz stronę. – rzucił Dean. – Ale sam ich wszystkich zabijasz.
- Nie, dzięki.. – odparł wystraszony żołnierz. Całą czwórką skierowali się do wyjścia.


Wzrok i lufy wszystkich skierował się na drzwi.
- Co tak cicho? – spytał Windows.
- Następna osoba, która zada jakieś głupie pytanie będziesz szukać swojego mózgu na ścianie. – syknął ze złością sierżant. – Na dworcu jest w cholerę zombie, jeśli ktoś chce z nimi walczyć, to nie przeszkadzam. Reszta za mną.

Demon ruszył przed siebie w stronę miasta. Nie wydał żadnej komendy, jednak cały oddział posłusznie poszedł za nim…

1 komentarz:

  1. Ten rozdział jest naprawdę dobry ^.^
    Lubię twój styl pisania i postacie, które wymyślasz.
    I w końcu dowiedziałam się dlaczego Gloniszewski chce zabić Demona. Głupek.
    Mówisz że zbliżamy się do końca historii? Ale dlaczego? Lubię czytać twojego bloga. Choć wchodzę tu nieregularnie >.<.
    Weny życzę. :)

    Silence

    OdpowiedzUsuń