Zapraszam was na ciąg dalszy akcji z parku. I gwarantuję, że tym razem nie będzie tak kolorowo...
Ogłoszenia parafialne.
Dla tych którzy nie śledzą mnie jeszcze na FB, link w karcie na górze, zachęcam do odwiedzin profilu. Jutro mam urodziny, a w związku z tym, dodam informację i link do mojego najnowszego projektu, który jest dość nietypowym Fan Fiction :) Postaram się też, aby Sroki jutro tu zagościły, jednak nie mogę nic obiecać. Tymczasem, wróćmy do opowieści...
Jedno niedopatrzenie. Tyle może
kosztować życie człowieka.
Jeden z zombie nie był do końca
martwy. Leżał obok Dean'a. Spark zauważył w tym swoją szansę. „Teraz zginiesz”
pomyślał, spoglądając z uśmiechem i nie wykańczając ruszających się zwłok.
Jednak.. Juri musiał przeładować.
Zamienili się stronami z Demonem i tylko pech chciał, że trup ruszył akurat wtedy…
Krzyk. Kiedy sierżant odwrócił
wzrok, zombie już wbił kły w nogę Juriego. Mocnym kopniakiem
oderwał zombie od towarzysza, po czym podszedł i roztrzaskał głowę umarlaka nogą.
- Hołek, weź go i wróć do reszty!
Spark, osłaniaj ich! – rzucił szybko dowódca oddziału.
Spark posłusznie wykonał rozkaz, mimo
swojego wcześniejszego planu. Hołek zarzucił M16 na ramię i
wyciągnął pistolet. Podniósł kolegę z ziemi, a ranny odruchowo podparł się, zawieszając na nim swoją rękę. Dean i
Spark osłaniali ich ze swoich pozycji.
Gdy tylko minęli wzniesienie, sierżant
pod osłoną Sarińskiego ruszył w jego stronę. Ustawił się obok
podwładnego i otworzył ogień. Ostatnie trupy padły w mgnieniu
oka, a okolica zrobiła się cicha i spokojna..
- Idziemy. – rzucił Demon
przeładowując broń. Biegiem wrócili do reszty oddziału
Hołek posadził Juriego opierając o płot. Noga nie krwawiła, ale widoczne były ślady
zębów. Dean przykucnął obok niego. Z plecaka wyciągnął małą
apteczkę, a z niej jedną z pięciu strzykawek z zielonkawym płynem.
Hołek założył opaskę uciskową na przedramieniu Juriego.
- Co to jest? – spytała cicho Magda.
- Antywirus. – odpowiedziała Kate.
- Macie na to lekarstwo, a i tak ich zabijacie? – zdziwiła się dziewczyna.
- To zabija wirusa w początkowym
stanie. Ci, którzy się zmienili, są nie do uleczenia przez to co
mamy... Przynajmniej z tego co mi powiedziano. – Kate urwała czując na
sobie wzrok Hołka. Zdecydowała szybko zakończyć rozmowę.
Dean wyszukał żyły, wbił się i
wpuścił cały płyn, a Juri chwilowo stracił przytomność.
Sierżant schował strzykawkę i opaskę uciskową
do walizki, po czym wszystko z powrotem do plecaka. Odpalił papierosa..
Dopiero teraz zorientował się, że
panuje absolutna cisza. Hołek stał za nim odwrócony plecami, Spark
opierał się o płot, a reszta towarzystwa była przykucnięta naprzeciwko nich. Wszyscy czuli napięcie i niepewność, a
bomba wciąż odliczała czas … Aż wybuchła.
- Co tam się, kurwa, stało?! –
wyrzucił z siebie nagle Hołek. – W jednej chwili Juri stoi, w
drugiej leży na ziemi i ten truposz wpierdala go na śniadanie, co
to ma, kurwa, być?! – rozejrzał się po wszystkich twarzach, ale nie
usłyszał odpowiedzi. Demon ze spokojem palił papierosa, wciąż spoglądając na nieprzytomnego żołnierza. – Spark, kurwa, jak ty go
nie zauważyłeś? Wszystko jak na dłoni, a ominąłeś tego jednego
skurwysyna, który postanowił sobie go podgryźć?!
- Wal się! Sądziłem, że jest
martwy! – zaczął się bronić. Chociaż dokładnie
wiedział, że prawda była inna..
- O nie, kurwa, dokładnie go
widziałeś! A może chciałeś sprzątnąć któregoś z nas,
dlatego go zostawiłeś?! – zaatakował nagle Hołek. Twarz Sparka
zbladła. – Kto stał na miejscu Juriego przed atakiem?
- Ja. – odparł cicho Demon. –
Przeładowywał. Dlatego cofnął się na moje miejsce.
Oczy Sparka robiły się coraz większe
z przerażenia. Dobył pistoletu i
skierował go w stronę Hołka.
- W co ty próbujesz mnie wrobić?! – wycedził przez zęby.
- Teraz mnie zastrzelisz? To dawaj
kozaku! – żołnierz podstawił nos pod lufę. – Wszyscy łysi tacy sami! Koksy w gębie i nic więcej!
Spark chciał pociągnąć za spust,
ale poczuł nagły chłód. Zimny dotyk na gardle. Demon stał przy
nim i przyciskał mu nóż do szyi. Jeden ruch i byłoby po nim.
- W dupie mam to, z jakiego powodu
chcesz mojej śmierci. - zaczął sierżant spokojnie - Ale rusz
któregokolwiek z moich ludzi, a zwłaszcza Hołka, to zrobię ci coś
o wiele gorszego niż Ukrainę. – Dean zaciągnął się dymem. –
Uwierz mi, da się.
Spark nie wiedział co opowiedzieć.
Przełknął gwałtownie ślinę. „On wie. Kurwa, on wie, ale
skąd?” krążyło po jego głowie. Schował broń do kabury, a
Demon nóż na swoje miejsce w pochwie przy kostce.
- Mądra decyzja. – powiedział po
cichu sierżant wyrzucając niedopałek. – Droga jest czysta.
Przejdziemy pojedynczo. – dodał głośniej odwracając wzrok na
resztę zebranych.
Juri zaczął się budzić. Powoli
otworzył oczy, a pierwsze co zobaczył, to twarz dowódcy.
- Witamy wśród żywych. –
powiedział z uśmiechem podając mu rękę.
Ruszyli powoli. Demon pierwszy pokonał
most. Za nim Hołek z Jurim, a później reszta. Przechodzili po
kolei, bez zastanowienia. Dopiero Szczurkowi coś zaczęło się nie
podobać. Usłyszał jakiś odgłos pod mostem, jednak szybko po nim
przeszedł. Jeden moment nieuwagi…
Tommy był w połowie drogi gdy poczuł,
że coś złapało go za nogę. Odruchowo spojrzał w dół, ale
truposz już wbił w niego swoje kły. Demon usłyszał krzyk, ale
kiedy się odwrócił, było za późno. Tomek stracił równowagę i
uderzył głową w barierkę tracąc przytomność. Zombie wynurzyły
się i wciągnęły żołnierza do wody, gdzie zaczęły zjadać go
kawałek, po kawałku...
- Ratujmy go!! – krzyknęła Magda.
Janek padł na kolana. Z jego wielkich, przeszklonych oczu poleciały
łzy.
- Spark zabierz go stąd. - powiedział
spokojnie Dean. - Wszyscy idźcie. Zaraz dołączymy.
Sariński znów posłusznie wykonał
rozkaz i podniósł Janka. Wszyscy ruszyli w kierunku wcześniej obranego celu, a przy
mostku zostały trzy postacie. Demon, Hołek i Magda.
- Nie mieliśmy szans go uratować...
- Co wam szkodziło spróbować?! –
rzuciła ze złością dziewczyna.
- Bo szkoda mi pierdolonej amunicji! -
warknął Dean spoglądając na nią złowrogo. Dziewczyna
zaniemówiła ze strachu.
- Chodźmy stąd, zanim wyjdzie ich
więcej. – szepnął Hołek kładąc dłoń na barku przyjaciela. Ostatni raz spojrzeli na Tommy'ego w wodzie.
- Dlatego nienawidzę tego parku.
Przynosi mi tylko złe rzeczy. – rzucił półgłosem Demon.
Odwrócił się i ruszył z Hołkiem w stronę centrum handlowego.
- Miło mi, że uważasz mnie za złą
rzecz! – krzyknęła dziewczyna, ale nie usłyszała odpowiedzi. –
Pieprzyć to…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz