wtorek, 5 sierpnia 2014

Witamy w piekle 4...


Zapraszam was na ciąg dalszy akcji z parku. I gwarantuję, że tym razem nie będzie tak kolorowo...

Ogłoszenia parafialne.
Dla tych którzy nie śledzą mnie jeszcze na FB, link w karcie na górze, zachęcam do odwiedzin profilu. Jutro mam urodziny, a w związku z tym, dodam informację i link do mojego najnowszego projektu, który jest dość nietypowym Fan Fiction :) Postaram się też, aby Sroki jutro tu zagościły, jednak nie mogę nic obiecać. Tymczasem, wróćmy do opowieści...





Jedno niedopatrzenie. Tyle może kosztować życie człowieka.
Jeden z zombie nie był do końca martwy. Leżał obok Dean'a. Spark zauważył w tym swoją szansę. „Teraz zginiesz” pomyślał, spoglądając z uśmiechem i nie wykańczając ruszających się zwłok.
Jednak.. Juri musiał przeładować. Zamienili się stronami z Demonem i tylko pech chciał, że trup ruszył akurat wtedy…
Krzyk. Kiedy sierżant odwrócił wzrok, zombie już wbił kły w nogę Juriego. Mocnym kopniakiem oderwał zombie od towarzysza, po czym podszedł i roztrzaskał głowę umarlaka nogą.
- Hołek, weź go i wróć do reszty! Spark, osłaniaj ich! – rzucił szybko dowódca oddziału.
Spark posłusznie wykonał rozkaz, mimo swojego wcześniejszego planu. Hołek zarzucił M16 na ramię i wyciągnął pistolet. Podniósł kolegę z ziemi, a ranny odruchowo podparł się, zawieszając na nim swoją rękę. Dean i Spark osłaniali ich ze swoich pozycji.
Gdy tylko minęli wzniesienie, sierżant pod osłoną Sarińskiego ruszył w jego stronę. Ustawił się obok podwładnego i otworzył ogień. Ostatnie trupy padły w mgnieniu oka, a okolica zrobiła się cicha i spokojna..
- Idziemy. – rzucił Demon przeładowując broń. Biegiem wrócili do reszty oddziału
Hołek posadził Juriego opierając o płot. Noga nie krwawiła, ale widoczne były ślady zębów. Dean przykucnął obok niego. Z plecaka wyciągnął małą apteczkę, a z niej jedną z pięciu strzykawek z zielonkawym płynem. Hołek założył opaskę uciskową na przedramieniu Juriego.
- Co to jest? – spytała cicho Magda.
- Antywirus. – odpowiedziała Kate.
- Macie na to lekarstwo, a i tak ich zabijacie? – zdziwiła się dziewczyna.
- To zabija wirusa w początkowym stanie. Ci, którzy się zmienili, są nie do uleczenia przez to co mamy... Przynajmniej z tego co mi powiedziano. – Kate urwała czując na sobie wzrok Hołka. Zdecydowała szybko zakończyć rozmowę.
Dean wyszukał żyły, wbił się i wpuścił cały płyn, a Juri chwilowo stracił przytomność.
Sierżant schował strzykawkę i opaskę uciskową do walizki, po czym wszystko z powrotem do plecaka. Odpalił papierosa..
Dopiero teraz zorientował się, że panuje absolutna cisza. Hołek stał za nim odwrócony plecami, Spark opierał się o płot, a reszta towarzystwa była przykucnięta naprzeciwko nich. Wszyscy czuli napięcie i niepewność, a bomba wciąż odliczała czas … Aż wybuchła.
- Co tam się, kurwa, stało?! – wyrzucił z siebie nagle Hołek. – W jednej chwili Juri stoi, w drugiej leży na ziemi i ten truposz wpierdala go na śniadanie, co to ma, kurwa, być?! – rozejrzał się po wszystkich twarzach, ale nie usłyszał odpowiedzi. Demon ze spokojem palił papierosa, wciąż spoglądając na nieprzytomnego żołnierza. – Spark, kurwa, jak ty go nie zauważyłeś? Wszystko jak na dłoni, a ominąłeś tego jednego skurwysyna, który postanowił sobie go podgryźć?!
- Wal się! Sądziłem, że jest martwy! – zaczął się bronić. Chociaż dokładnie wiedział, że prawda była inna..
- O nie, kurwa, dokładnie go widziałeś! A może chciałeś sprzątnąć któregoś z nas, dlatego go zostawiłeś?! – zaatakował nagle Hołek. Twarz Sparka zbladła. – Kto stał na miejscu Juriego przed atakiem?
- Ja. – odparł cicho Demon. – Przeładowywał. Dlatego cofnął się na moje miejsce.
Oczy Sparka robiły się coraz większe z przerażenia. Dobył pistoletu i skierował go w stronę Hołka.
- W co ty próbujesz mnie wrobić?! – wycedził przez zęby.
- Teraz mnie zastrzelisz? To dawaj kozaku! – żołnierz podstawił nos pod lufę. – Wszyscy łysi tacy sami! Koksy w gębie i nic więcej!
Spark chciał pociągnąć za spust, ale poczuł nagły chłód. Zimny dotyk na gardle. Demon stał przy nim i przyciskał mu nóż do szyi. Jeden ruch i byłoby po nim.
- W dupie mam to, z jakiego powodu chcesz mojej śmierci. - zaczął sierżant spokojnie - Ale rusz któregokolwiek z moich ludzi, a zwłaszcza Hołka, to zrobię ci coś o wiele gorszego niż Ukrainę. – Dean zaciągnął się dymem. – Uwierz mi, da się.
Spark nie wiedział co opowiedzieć. Przełknął gwałtownie ślinę. „On wie. Kurwa, on wie, ale skąd?” krążyło po jego głowie. Schował broń do kabury, a Demon nóż na swoje miejsce w pochwie przy kostce.
- Mądra decyzja. – powiedział po cichu sierżant wyrzucając niedopałek. – Droga jest czysta. Przejdziemy pojedynczo. – dodał głośniej odwracając wzrok na resztę zebranych.
Juri zaczął się budzić. Powoli otworzył oczy, a pierwsze co zobaczył, to twarz dowódcy.
- Witamy wśród żywych. – powiedział z uśmiechem podając mu rękę.


Ruszyli powoli. Demon pierwszy pokonał most. Za nim Hołek z Jurim, a później reszta. Przechodzili po kolei, bez zastanowienia. Dopiero Szczurkowi coś zaczęło się nie podobać. Usłyszał jakiś odgłos pod mostem, jednak szybko po nim przeszedł. Jeden moment nieuwagi…
Tommy był w połowie drogi gdy poczuł, że coś złapało go za nogę. Odruchowo spojrzał w dół, ale truposz już wbił w niego swoje kły. Demon usłyszał krzyk, ale kiedy się odwrócił, było za późno. Tomek stracił równowagę i uderzył głową w barierkę tracąc przytomność. Zombie wynurzyły się i wciągnęły żołnierza do wody, gdzie zaczęły zjadać go kawałek, po kawałku...
- Ratujmy go!! – krzyknęła Magda. 
Janek padł na kolana. Z jego wielkich, przeszklonych oczu poleciały łzy.
- Spark zabierz go stąd. - powiedział spokojnie Dean. - Wszyscy idźcie. Zaraz dołączymy.
Sariński znów posłusznie wykonał rozkaz i podniósł Janka. Wszyscy ruszyli w kierunku wcześniej obranego celu, a przy mostku zostały trzy postacie. Demon, Hołek i Magda.
- Nie mieliśmy szans go uratować...
- Co wam szkodziło spróbować?! – rzuciła ze złością dziewczyna.
- Bo szkoda mi pierdolonej amunicji! - warknął Dean spoglądając na nią złowrogo. Dziewczyna zaniemówiła ze strachu.
- Chodźmy stąd, zanim wyjdzie ich więcej. – szepnął Hołek kładąc dłoń na barku przyjaciela. Ostatni raz spojrzeli na Tommy'ego w wodzie.
- Dlatego nienawidzę tego parku. Przynosi mi tylko złe rzeczy. – rzucił półgłosem Demon. Odwrócił się i ruszył z Hołkiem w stronę centrum handlowego.

- Miło mi, że uważasz mnie za złą rzecz! – krzyknęła dziewczyna, ale nie usłyszała odpowiedzi. – Pieprzyć to…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz