Witajcie ponownie w świecie Apokalipsy Zombie! Ruszamy dalej z naszą misją ratunkową, kierunek - centrum handlowe! Po drodze mamy jeden przystanek, który... z resztą, sami się niedługo przekonacie.
Zapraszam do czytania (:
Utrzymanie dwójkowej formacji przychodziło im tym razem z problemami. Demon z Hołkiem byli z przodu, za nimi
Juri, Kamil i Maciek, później kolejne dwójki. Dzieci szły w
środku formacji. Na końcu Kate z Magdą. Dziewczyny od razu zapałały do siebie sympatią, pewnie dlatego, że Kate była jedyną żeńską istotą w
tym towarzystwie.
Z bronią przygotowaną do strzału, szli wzdłuż ulicy Scaleniowej w kierunku parku. Stamtąd było o rzut kamieniem do centrum handlowego z którego było wezwanie.
Mijali kolejne opuszczone samochody,
domy i szare bloki. Paliły się tylko niektóre latarnie, dając
niezbędne minimum oświetlenia, którego potrzebowali do wykonania
zadania. Jednak okolica była pusta. Brak zombie... Brak ocalałych...
Część szeptała do siebie, aby nie iść w kompletnej ciszy. Jednak wyjątkowo Dean i Hołek na szpicy, byli bardzo skupieni.
- Podoba ci się, prawda? – rzuciła
nagle Magda.
- Kto? Demon? – spytała Kate
spoglądając na nią ze zdziwieniem.
- Tak, on. – potwierdziła
dziewczyna. – W porównaniu do tych mięśniaków,
nie jestem ślepa. Widzę jak na niego patrzysz, kiedy mówi, uśmiecha się czy nawet siedzi. Kochasz go.
- To prawda. - wymamrotała kobieta wbijając wzrok w ziemię. Czuła jak zaczyna się rumienić. - Ale znasz go.
Misja jest najważniejsza. - dodała po chwili milczenia.
- O tak, wiem coś o tym. – rzuciła
rudowłosa ze śmiechem. – Wiem i to za dobrze.
Weszli w Gromadzką. Ostatnia prosta.
Drzewa w Parku Antoniukowskim były już dobrze widoczne.
- Spotykałam się z nim w tym parku…
Spędzaliśmy tu długie godziny. – powiedziała Magda.
- Kiedy ostatni raz go widziałaś? –
wysunęła Kate niespodziewanie.
- Park? Przedwczoraj. – odparła bez
namysłu. Po chwili zrozumiała, że nie tego dotyczyło pytanie. –
Niecałe dwa lata temu. Miał wtedy jakieś dziwne operację. -
kobieta pokiwała głową. - W sumie, nawet bym go nie widziała, ale
sama wtedy leżałam.
- A wcześniej? – spytała
natychmiast dziewczyna.
- Kilka lat temu. Też byłam w
szpitalu. - kobiety spojrzał przed siebie, obserwując korony drzew. -
Informacje szybko się tam rozchodzą. Wiadomość o rannym
żołnierzu Srok dotarła do wszystkich w mgnieniu oka. Nie myślałam, że
to może być on, dopóki nie zobaczyłam go na sali. Był kilka dni
w śpiączce, ale inne dziewczyny i tak wręcz sikały na jego widok. - Magda
przerwała na chwilę wypowiedź kręcąc głową z dezaprobatą. -
Jak to się stało, że był w takim stanie?
- Podobno Bosman zostawił go w ramach
zemsty… - Kate odwróciła wzrok na bok. Rudowłosa przyglądała
się jej z badawczym wzrokiem. – Ponoć uciekał przed żołnierzami
wroga przez dwa tygodnie, aż dorwał jakieś radio i wezwał
pomoc. Dowódca jednostki był wtedy niemiłosiernie wkurwiony..
- To wiele wyjaśnia…
Demon uniósł do góry zaciśniętą pięść. Wszyscy przykucnęli, zatrzymując się na środku ulicy.
Niecałe sto metrów przed nimi był mostek prowadzący do parku, w którym co druga latarnia świeciła się
jasnym światłem. Sierżant przywołał Juri'ego.
- Widzisz coś? – spytał Dean.
Żołnierz przykleił się do celownika snajperki.
Droga którą mieli iść była
wyłożona betonowymi płytami i miała najwyżej dwa metry
szerokości. Po jej prawej stronie rozciągała się polana z wysoką
trawą. Z lewej zaś, płoty działek mieszkalnych. Na końcu drogi
było kilka stopni, które prowadziły na delikatne wzniesienie, za którym znajdował się mały mostek.
- Minimalny ruch. Najwyżej kilku
zombie. – odparł snajper. Mówił płynnie, ale z wyraźnym
rosyjskim akcentem.
- Kilku tu, a ilu w parku? – rzucił
bardziej do siebie niż towarzyszy.
- Chcesz iść to sprawdzić? –
spytał się natychmiast Hołek. Demon kiwną potakująco głową.
Znów podniósł pięść. zakręcił nią kilka kółek w powietrzu.
Sroki
zebrały się robiąc okrąg. Cywile niepewnie, ale poszli w ich
ślady.
- Przed nami park. - zaczął powoli
sierżant. - Nie wiem czego się tam spodziewać, dlatego musimy to
sprawdzić. Ja, Hołek, Juri i jeszcze jeden ochotnik. – Dean
rozejrzał się po twarzach żołnierzy, ale nie doczekał się
żadnej reakcji. – Naprawdę? Nikt? I wy nazywacie siebie Srokami?
- Ja pójdę. – wtrącił Spark.
- Świetnie. - sierżantowi uśmiechnął
się pod nosem. - Z chłopakami biegniemy do mostu. Gdy tam
będziemy, daje sygnał. Wtedy dołącza do nas Spark. - zebrani
słuchali go bardzo uważnie. Jedynie Magda doglądała dzieci. - My
wchodzimy do parku, sprawdzamy teren. Twoim zadaniem jest osłaniać nas, a w razie potrzeby, drogę powrotną. Jeśli będzie
bezpiecznie, na mój znak przywołujesz resztę, jasne?
- Tak jest. - usłyszał od wszystkich.
Ruszyli według planu. Najpierw Dean,
za nim Hołek i na końcu Juri. Zatrzymali się na wzniesieniu przed
mostem, gdzie rozejrzeli się po terenie parku... ale nie tego
spodziewali się zobaczyć. Ilość zombie była porównywalna do
armii z centrum miasta. Część trupów cicho jęcząc leżała na
ziemi, a reszta krążyła po parku.
- Kurwa... Myślisz, że chociaż część
nam nie zagraża? – spytał ze strachem w oczach Hołek.
- Nie wiem. - odparł Dean przywołując
Sparka. - Wiem tyle, że to najszybsza droga do naszego celu. –
dowódca nie spuszczał wzroku z zombie, dopóki nie usłyszał za
sobą Sarińskiego. – Osłaniaj nasze plecy, jasne? - rzucił,
spoglądając na nowo przybyłego.
- Ta jest. - odpowiedział żołnierz. „Idź, a ja przez przypadek cię rozstrzelam...” przeleciało mu
przez głowę.
Ruszyli we trzech. Demon środkiem,
Juri z prawej, a Hołek z lewej. Przeszli przez most, Spark zajął
pozycję na wzniesieniu i obserwował teren..
Trójka z przodu
otworzyła ogień...
Well, to kompletnie nie moje klimaty. Próbuję przełamać się do tego serialu o zombiakach, Walking Dead i na prawdę mam nadzieję, że i ten dział fanfiction i fantasy polubię.
OdpowiedzUsuńCo do twojego stylu pisania, jest dobrze. Czyta się fajnie, przyjemnie - jedyne co mi się rzuciło w oczy, a przez miliony książek które przeczytałam to krótkie, czasami nawet rzadne opisy. Opisy nie wiem, miejsc, ludzi, otoczenia, czegokolwiek. I druga uwaga - kiedy kończysz słowa jakiegoś bohatera i na końcu jest kropka, to po myślniku zdanie zaczyna się z dużej litery (bo każde nowe zdanie zaczyna się z dużej litery). Nie wytłumaczę ci tego dokładnie, proponuję współpracę z jakąś betą która ci to przybliży, ja robię to na wyczucie.
Co do samego bloga - będę tu zaglądać, bo mimo wszystko, odsuwając swoją niechęć do zombiaków (jest taki jeden film który ma kilka części i jest o zombiakach które kocham, nie pamiętam tytułu) zaciekawiłeś mnie. I ciekawią mnie bohaterzy, chociaż wolałabym żeby Kate była totalnie głupiutką blondyneczką i nie rzucała wszystkiego na tacę od razu. :D
Tyle. Wenyyy!!! :) I ciepło pozdrawiam.
Z opisami to prawda. W czasach jak pisałem ten ... twór, miałem z tym ogromne problemy, jednak mój główny projekt którym się teraz zajmuję wychodzi o wiele lepiej ;)
UsuńCo do myślnika, jeśli chodzi Ci o typ "- bla bla. - powiedział srakastycznym tonem", to nie wydaje mi się to błędem, bo często widziałem to w różnych książkach ;) i tak, srakastyczny był zamierzony ;)
Dzięki za celne uwagi które na pewno wezmę do siebie :D
Co do klimatu Zombie, TWD jest, a przynajmniej był przez pierwsze dwa sezony, typowo survivalową opowieścią. Film o którym mówisz, to zapewne Resident Evil, na którym się wzorowałem tworząc tą historię :D
Również podrawiam ;)