środa, 13 sierpnia 2014

Witamy w piekle... #7



Wracamy do przygody. Dzisiaj nieco krócej i spokojniej, ale niestety mam ostatnio coraz mniej czasu... Jutro spodziewajcie się więcej ;) Zapraszam (:

PS dla głodnych Fan Fiction o The 100 w moim, dość szczególnym wydaniu, zapraszam tutaj :)






Demon z Hołkiem stali przed centrum handlowym, palili. Cywile wyczekiwali w głównych drzwiach tuż za nimi.
Dean spojrzał na zachód. Nadciągała grupka osób. Dwójka dzieci i trójka dorosłych. Jeden kuleje.
„Juri.” – pomyślał. – „Ale…”
Usłyszeli śmigłowiec. Demon zauważył kim są ludzie idący w ich stronę. Kamil, Maciek, Juri i dwójka dzieci. Sierżant wyrzucił niedopałek i ruszył w ich kierunku.
- Gdzie Magda?! – wrzasnął do Kamila.
- Uparła się, żeby zostać, sir. Nie mogłem jej zmusić. – odparł opuszczając głowę. „Uparta pizda” pomyślał Dean.
- Kamil, wracasz czy zostajesz? – rzucił natychmiast.
- Zostaję.
- Ci z hotelu już wyszli?
- Nie, sir. Dalej zabawiają się w strzelnicę. – odparł Kamil.
- Czyli żadnych żywych. Z Magdą została Kate i … - Demon nie mógł sobie przypomnieć kogo zostawił.
- Windows, sir. – pomógł mu Kamil.
- No tak. Posadź Juriego. I weź od niego amunicję. Przyda się dla Kate. – rzucił. Policjant kiwnął potakująco głową. – Juri?
- Co jest Demonie? – powiedział żołnierz podnosząc głowę.
- Mamy cenną paczkę. - sierżant wskazał na torbę podróżną leżącą obok Hołka- Dopilnuj, aby trafiła do mojego namiotu.
- Ta jest! – krzyknął Juri salutując do Demona.
Warkot śmigłowca był coraz głośniejszy. Po chwili znajdował się już nad nimi. Zakręcił się lekko po czym zaczął podchodzić do lądowania. Natychmiast otworzyła się tylna klapa. Dean podniósł Juriego i zmierzał z nim w stronę śmigłowca, w tym czasie Hołek zwołał cywili, chwycił za torbę i dołączył do przyjaciela. Gdy wszyscy cywile i Juri byli w helikopterze, sierżant pokazał uniesiony do góry kciuk w stronę pilota. Ten kiwnął głową i gdy tylko żołnierze opuścili pojazd zaczął zamykać tylną klapę i wznosić się ku górze.
Dean, Hołek i Kamil obserwowali to ze spokojem. A myśl, że udało im się komuś pomóc, zamalowała delikatny uśmiech na ich twarzach...

1 komentarz:

  1. No wiesz ty co? Z długością fragmentu przerosłeś samego siebie. To chyba jest najkrótszy post na tym blogu. Nie ładnie, Cornet, nie ładnie.
    Tak naprawdę to ten rozdzial nie wniósł nic do opowiadania. Zwykly opis i już. To chyba pierwszy wpis, który mi sie nie podoba. :/
    A teraz idę czytać twój ff :)

    OdpowiedzUsuń