niedziela, 14 września 2014
Stracona nadzieja... #3
Kolejny raz nasze Sroki są w, nie oszczędzajmy języka, gównianej sytuacji. Czy z niej wybrnął? Jeśli tak to w jaki sposób? Przekonajcie się sami ;)
Zapraszam do czytania i zachęcam do komentowania (:
Pozdrawiam, Cornet.
piątek, 12 września 2014
Stracona nadzieja... #2
Dłuższa przerwa, praca i zalatany tydzień. Jednak zaczynam nadrabiać, chociaż i tak zbliżamy się do końca ; ) Zostało mi maksymalnie 5 wpisów, więc postaram się wykorzystać je mądrze...
Wiecie co działo się ostatnio, a jeśli nie wiecie, to powinniście się zapoznać :D Bo nawet w wielkim skrócie, nie da się tego opisać ;)
Zapraszam na kolejną część, która składa się z kilku krótszych fragmentów, jednak rzucających światło na następne wydarzenia...
Zachęcam do czytania i komentowania :)
Pozdrawiam, Cornet.
sobota, 6 września 2014
Stracona nadzieja...#1
Jak mówiłem, kolejny fragment przed nami. A w zasadzie dwa, jednak były zbyt krótkie aby dać je pojedynczo.
Zaczynamy kolejny, a zarazem ostatni rozdział naszej przygody ze Srokami. W poprzednim, współpracę z naszym oddziałem zakończył, dość majestatyczny sposób, pułkownik Golniszewski. Zarażony Windows, nieprzytomna Kate. Wszyscy wyrzuceni ze śmigłowca. Jak tym razem poradzi sobie nasz sierżant Dean? Przekonajcie się sami...
piątek, 5 września 2014
Witamy w piekle...#12
Nie do końca tak wygląda miejsce, w którym ostatni raz spotkacie naszych bohaterów... W tym rozdziale (: Następny zacznę publikować na dniach, więc nie musicie się obawiać ;)
Jak pamiętacie(albo i nie), ostatnio straciliśmy Gwiazdora. Jak to będzie teraz wyglądać? Przekonajcie się sami...
czwartek, 28 sierpnia 2014
Witamy w piekle... #11
Po chwili przerwy, wracam do was z mocnym kopem. Jak mocnym? Przekonajcie się sami (:
Na pytanie, dlaczego zbliżamy się do końca historii, odpowiedź jest prosta i bez zmian. To opowiadanie jest skończone, jeśli chodzi o pisanie. Do jego końca zostało mi nieco ponad 10 fragmentów. Dłuższych i krótszych, przekonacie się niedługo.
Dla wciąż czytających i czekających na więcej, mam też pewną informację. Bez strachu. W drodze jest, wciąż nie skończona, druga część ; )
Pozdrawiam, Cornet.
środa, 20 sierpnia 2014
Witamy w piekle... #10
Nie ma się co długo rozpisywać, powoli zbliżamy się do końca naszej opowieści...
A może jednak nie?
Zapraszam ;)
wtorek, 19 sierpnia 2014
Witamy w piekle... #9
Dotarliśmy do kolejnego przystanku naszej wycieczki... Czy tym razem znowu kogoś uratujemy... Czy raczej stracimy? Przekonajcie się sami... (:
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Witamy w piekle... #8
Wybaczcie opóźnienie, ale nie będę się rozwijał na ten temat, w końcu czas na ... Zombie... (:
Z ostatnim kawałkiem poleciałem po bandzie, ale przez najbliższe dni wam to wynagrodzę, przekonajcie się sami...
PS zapraszam na mój fejsbukowy profil gdzie zawsze znajdziecie update'y co do moich opowiadań :)
środa, 13 sierpnia 2014
Witamy w piekle... #7
Wracamy do przygody. Dzisiaj nieco krócej i spokojniej, ale niestety mam ostatnio coraz mniej czasu... Jutro spodziewajcie się więcej ;) Zapraszam (:
PS dla głodnych Fan Fiction o The 100 w moim, dość szczególnym wydaniu, zapraszam tutaj :)
niedziela, 10 sierpnia 2014
środa, 6 sierpnia 2014
Witamy w piekle 5...
Dziś niestety krótki fragment, jak mówiłem, urodziny. Ale lepsze to niż nic :)
Zapraszam do lektury.
wtorek, 5 sierpnia 2014
Witamy w piekle 4...
Zapraszam was na ciąg dalszy akcji z parku. I gwarantuję, że tym razem nie będzie tak kolorowo...
Ogłoszenia parafialne.
Dla tych którzy nie śledzą mnie jeszcze na FB, link w karcie na górze, zachęcam do odwiedzin profilu. Jutro mam urodziny, a w związku z tym, dodam informację i link do mojego najnowszego projektu, który jest dość nietypowym Fan Fiction :) Postaram się też, aby Sroki jutro tu zagościły, jednak nie mogę nic obiecać. Tymczasem, wróćmy do opowieści...
niedziela, 3 sierpnia 2014
Witamy w piekle 3...
Witajcie ponownie w świecie Apokalipsy Zombie! Ruszamy dalej z naszą misją ratunkową, kierunek - centrum handlowe! Po drodze mamy jeden przystanek, który... z resztą, sami się niedługo przekonacie.
Zapraszam do czytania (:
piątek, 1 sierpnia 2014
Witamy w piekle 2...
Poznajcie pierwszych uratowanych... No może nie wszystkich, lecz dopiero się rozkręcamy ;)
Zapraszam również na moją stronę na FB(link znajdziecie w karcie u góry), gdzie niedługo pojawi się informacja na temat najnowszego projektu, który pisany jest lepszym stylem z lepszą korektą. Projekt nie jest związany z apokalipsą zombie.
Wybaczcie mi również niektóre błędy czy niedociągnięcia w tym fragmencie. Robię co mogę, aby to poprawić, jednak wciąż wiele potrafi mi umknąć.
Pozdrawiam, Cornet. (:
Witamy w piekle 1...
Teraz nieco krócej, czyli sam moment lądowania Srok. Wieczorem będzie główny fragment ; ) Serdecznie zapraszam ; )
środa, 30 lipca 2014
wtorek, 29 lipca 2014
Początek 12...
Dzisiaj kolejny kawałek romansów oraz poznacie plan działania Srok, które już za chwilę wyruszają w akcję...
poniedziałek, 28 lipca 2014
Początek 11...
Dzisiaj poznacie resztę oddziału Demona oraz nieco przeszłości o rodzinie naszego sierżanta.
Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania :)
niedziela, 27 lipca 2014
sobota, 26 lipca 2014
Początek 9...
Kolejny fragment, tym razem nieco przegadany, jednak powoli przenosimy się we właściwą akcję :)
Pamiętajcie też, aby zostawić po sobie komentarz i odwiedzić mój profil na FB, w celu śledzenia najnowszych wpisów.
piątek, 25 lipca 2014
Początek 7...
7.
Rosomak skręcił w prawo w
Mickiewicza, później w lewo w Ciołkowskiego. Demon przesiadł się
i objął Majkę, ta położyła mu głowę na kolanach i usnęła.
Żołnierz wciąż głaskał ją po policzku. Miejsce obok zajmował
nieprzytomny chłopak. Kate siedziała obok Sparka, naprzeciwko
Policjantów, a koło nich byli dwie zamaskowane Sroki Wieżyczka
pruła nabojami coraz rzadziej.
- Spark, w zasadzie, dlaczego Demon nie
lubi dowódcy? – spytała się Kate po cichu.
- Ponoć w jednej akcji, zostawił
Demona w środku terenu wroga na pewną śmierć. Ale tego skurwysyna
śmierć nie chce. Inaczej dawno by zginął. – Odparł Spark.
- Pucha na koncie, ale i tak nie mam
już do czego strzelać– rzucił Hołek schodząc z wieżyczki. –
O hej, Kate. Siemasz Spark.
Podnieśli rękę w geście
przywitania. Hołek nie był wysoki. Miał góra 170 centymetrów
wzrostu. Wyróżniał się długimi włosami poniżej ramion o
odcieniu brązu. Trójkątna twarz i błękitne oczy. Zwykły
chłopak.
- A wy brzydale moglibyście ściągnąć
te maski. U siebie jesteście w końcu. – Wydarł się na dwóch
żołnierzy. Po chwili jednak zaskowytał z bólu. Demon uderzył go
pięścią w mięsień udowy. – Dobra, dobra. Już będę cicho.
Ale naprawdę mogli by zdjąć te maski.
- Nie dostaliśmy konkretnego rozkazu –
odparł jeden z żołnierzy.
- Rozkazu? Kurwa. Gdyby Demon kazał
wam przywiązać sobie kowadło do nogi i skoczyć do wody, też
byście to zrobili? Idioci.. – Kate i Spark zaczęli się śmiać.
Nie było w tym nic zabawnego, ale słuchanie Hołka jak krzyczy
szeptem jest niezapomnianym wrażeniem. – Tak to jest kurwa jak
przychodzą nowi z rezerwy. Kate, nie śmiej się, bo byłaś
podobna. – Hołek parsknął śmiechem. Kate tylko się uśmiechnęła
i przekazała mu międzynarodowy znak pokoju, pokazując środkowy
palec.
- Zamknijcie się. Wszyscy. Wy, nie
musicie mieć rozkazu na zdjęcie głupich masek, macie je włożyć
kiedy każe, a teraz ściągać je.
Rosomak się zatrzymał. Otworzyły się
tylne klapy. Wysiedli wszyscy. Demon wziął Majkę na ręce, Hołek
chłopaka, a Kamil pomagał iść Piotrkowi.
Widok, który ukazał się ich oczom
był niesamowity. Cztery wieże na rogach, na każdej jeden snajper i
CKM. Przy wjeździe dwa CKM’y, a wszystko otoczone ogrodzeniem z
metalowej konstrukcji. W środku porozstawiane „domy” z namiotów.
Podzielona na szpital polowy, kwatery do spania i wiele innych.
- Prawdziwa baza – rzuciła Kate.
Otworzyły się drzwi Rosomaka, wysiadł
kierowca. Mężczyzna w okularach, wyglądający na około 25 lat.
Okrągła twarz, krótkie, czarne włosy i czarny kilkutygodniowy
zarost.
- Juri, oddaj to tam gdzie trzeba.
Spotkamy się w kwaterach. – rzucił Demon.
Juri nie odpowiedział. Zasalutował i
znów schował się do pojazdu.
- Dokąd idziemy? – spytał Spark.
- Do lekarza. Muszą zbadać cywilów,
was też dla pewności. Nie potrwa to dłużej niż 5 minut.
Chodźcie. – rzucił Demon i ruszył nie czekając na jakikolwiek
komentarz. Widać ten dzień, też dał mu się we znaki, a jeszcze
cała noc przed nimi. Dochodziła dwudziesta trzecia …
środa, 23 lipca 2014
Początek 6...
6.
Cofnęli się do ściany Ratusza,
przywarli do niej jakby chcieli zniknąć, ale o to
nadchodziło nieuniknione. Stado żywych trupów szło w ich stronę,
a oni nie mogli nic zrobić. Kamil z Piotrkiem odruchowo wyciągnęli
broń i zaczęli strzelać, trafiając mniej lub bardziej celniej.
Rozległ się głos broni automatycznej
i snajperki. Odezwały się Sroki, ale co zdziałają dwie osoby
przeciwko takiej masie?
Pierwsze strzały Kate zatrzymały
część przeciwników, Spark w tym czasie przywiązał linę do
komina i zjechał po niej na ulicę. Oddał krótkie serie do
zbliżających się nieumarłych, po czym natychmiast podbiegł do
grupki wciąż żywych osób.
- Strzelajcie w głowę, nic innego ich
nie powstrzyma – rzucił Spark wciąż puszczając serię z
karabinu.
- Będzie jakieś wsparcie? Nasze nie
odpowiada. – Odparł Kamil strzelając na lewo i prawo do wciąż
zbliżających się truposzy.
- Zaraz ma podjechać. Ej chłopaczku z
dziewczyną, umiecie obsługiwać broń? – sypnął szybko do
brunetki i chłopaka. Nie odpowiedzieli, pomachali przecząco
głowami. Podał im dwie Beretty, które sam odbezpieczył.
- Strzelać celnie, w głowę, jasne? –
spytał, przeładowując swoją broń. Tym razem kiwnęli potakująco
głową. – Kate, jak z tobą?
- Skąd ich kurwa tylu?! Zostały mi
trzy magazynki, ale jeśli wsparcie zaraz nie podjedzie, to jestem w
dupie. Osłaniaj mnie, idę do was. – odparła Kate. Po czym
zarzuciła snajperkę na plecy i przyczepiła się do liny po której
zjechała na ulicę. Spark w tym czasie wybiegł na środek i zaczął
strzelać do zombie. Kate, gdy tylko wylądowała podniosła
snajperkę do góry i puściła dwa strzały prosto w głowę, która
rozpadła się na kawałki. Szybko dołączyła do Sparka i razem
podbiegli do grupki pod ścianą osłaniając się nawzajem.
- Gdzie to pierdolone wsparcie?! –
krzyknęła Kate do Sparka.
- Ciszej … Słyszysz to? – spytał
się Spark, milknąc na chwilę, by zaraz oddać kolejną serię ze
swojego M16.
W oddali było słychać warkot
silnika. Rosomak wjechał na dużej prędkości w sam środek zombie,
wieżyczka strzelała na lewo i prawo. Po chwili wóz zatrzymał się,
stanął tak, że tylko końcówka była naprzeciwko nim. „Demon?
Czy to możliwe?” Krążyły myśli Kate.
Otworzyły się tylne klapy Rosomaka,
wypadło z nich dwóch żołnierzy, strzelając zaczęli podchodzić
do grupki ludzi skulonej przy ścianie Ratusza. Ze środka Rosomaka
zaczęły wydobywać się strzały, wysiadł jeden człowiek. Dobrze
zbudowany, z czworokątną twarzą, ścięty na irokeza z odpalonym
papierosem w ustach. Miał na sobie standardowy strój Srok,
dodatkowo miał skórzane rękawiczki bez palców.
Strzelał wychodząc z Rosomaka, nad
wyraz dokładnie, jeden strzał – jeden trup, podręcznikowo. Kiedy
w jego M4 zabrakło amunicji, nie przeładował, chwycił za granat i
cisnął nim w zombie, po czym dobył z kabur Beretty. Słał kolejne
serie kul do umarlaków. Kiedy skończyła mu się amunicja,
popatrzył na grupkę zdziwionych osób stojących przy ścianie
Ratusza.
- Specjalne zaproszenie mam kurwa
pocztą wysłać?! Ruszać dupę i do środka!! – krzyknął. Po
czym przeładował oba pistolety i posłał kolejną serię.
Wiele rzeczy związanym z Demonem
przemknęło przez myśl Kate, ale szybko się otrząsnęła i
pognała do Rosomaka. Reszta ludzi pobiegła za nią.
Demon znów przeładowywał, obejrzał
się za siebie, wszyscy w środku, schował pistolety do kabur,
odwrócił się plecami do przeciwników i wolnym krokiem wyrzucając
papierosa za siebie wszedł do Rosomaka. Klapy się zatrzasnęły,
wieżyczka atakowała gradem pocisków.
- Jazda, do punktu zbiórki. Drogi nie
muszę tłumaczyć. – Rzucił Demon do kierowcy, po czym sięgnął
pod siedzenie i wyciągnął apteczkę. – Które z was dało się
dziabnąć?
- Ja. - rzucił chłopak pokazując
ranę na przedramieniu.
Demon otworzył apteczkę, wyciągnął
z niej strzykawkę, w której znajdował się zielonkawy płyn. Po
chwili podał mu jeszcze opaskę uciskową. Chłopak wyraźnie się
wystraszył.
- Nie martw się, to będzie jak
dawanie w żyłę, szybciej zadziała.
- C-co t-to j-je-est? – wydusił z
siebie chłopak z trudem.
- To antywirus, powstrzyma działanie
tego świństwa które jest w Tobie, nie zamienisz się w jedną z
tych kreatur, a ja nie będę musiał rozpieprzyć twojej głowy na
miliard kawałków. Założysz w reszcie tą opaskę? – wyrzucił z
siebie znów podając opaskę dla chłopaka, który
posłusznie nałożył ją na
przedramię i zacisnął jednym końcem. Demon wyszukał żyły i
wbił się natychmiast, gwałtownie i bez litości. Chłopak
zaskowytał z bólu, ale Demon wstrzyknął mu cały płyn po czym
zabrał opaskę i schował do apteczki razem ze strzykawką.
- Dokąd jedziemy? – spytał Spark.
- Na lotnisko, a raczej to coś, co
jest nazywane lotniskiem.
- Tam jest punkt zbiórki? – zdziwiła
się Kate.
- Tak kochanie, dokładnie tam. –
Rzucił Demon ironicznie akcentując całe zdanie. – Jest tam na
tyle miejsca, żeby jakiś śmigłowiec mógł wylądować. Poza tam,
jedziemy tam na chwilę, zaraz znów nas wyjebią w sam środek tego
gówna. – Demon spojrzał na Majkę. Znów sięgnął pod
siedzenie, wyciągnął skórzaną kurtkę. Podał dziewczynie. –
Masz, załóż, cała się trzęsiesz.
Dziewczyna przyjęła ją bez zbędnego
marudzenia. Założyła ją na siebie i wtuliła w nią z całej
siły, niczym małe dziecko, szukając tam schronienia. Patrzyła pod
nogi, praktycznie nie poruszając się. Chłopak był otumaniony po
antywirusie, z kolei Piotrek znajdował się w szoku i kompletnie
milczał. Kamil jako jedyny z cywilów jeszcze kontaktował.
- Tylko tylu was jest? – rzucił
nagle Kamil do Srok. – Pięciu plus kierowca i strzelec?
-Nie, na lotnisku jest jeszcze kilku,
ogólnie jest nas 10– odpowiedział Demon wyciągając paczkę
papierosów i częstując policjanta.
- Czyli jeszcze trzech… - urwał
policjant. – I będziecie tu wracać?
- Zapewne. – Odparł Demon odpalając
papierosa.
- Będę mógł pójść z wami? Z
Piotrkiem raczej się nie dogadam, a jeśli mam siedzieć z zamkniętą
mordą przez całą noc, to pierdole to – wyrzucił z siebie
policjant.
- Chętnie bym cię wziął ze sobą,
ale ludzie wybrani do mojego oddziału muszą być zaakceptowani
przez mojego dowódcę… - Demon urwał na chwilę, zobaczył jak
policjant opuszcza głowę. „Kurwa, tylko nie rycz człowieku…”
przeszło mu przez myśl. – Jak pojedziemy na lotnisko, to
zaprowadzę cię do niego. Jest skurwielem i mnie nie lubi. Ale w
takiej sytuacji powinien się zgodzić. – Policjant natychmiast
podniósł głowę i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Dzięki. Mam nadzieję, że będę
mógł ruszyć z wami.
„Nawet nie wiesz w co się pakujesz…”
przemknęło Demonowi przez myśli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)